Ukraina spodziewa się prowokacji ze stron wojsk rosyjskich bądź aktywizacji ostrzałów w związku z 9 maja - powiedział w środę rzecznik ukraińskiego Ministerstwa Obrony Ołeksandr Motuzianyk. Tego dnia w Moskwie odbywa się wojskowa defilada z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej, a Rosjanie obchodzą "Dzień Zwycięstwa".
9 maja, święto w Rosji znane jako "Dzień Zwycięstwa", upamiętnia triumf tego kraju nad nazistowskimi Niemcami w 1945 roku.
CZYTAJ WIECEJ: Dwa możliwe scenariusze na 9 maja. CNN: Putin może wtedy formalnie wypowiedzieć wojnę
- Pozostało do tego dnia nie tak wiele czasu. Zmusza nas to do większej czujności w odniesieniu do wszystkich kierunków. Nie tylko tam, gdzie są działania bojowe, ale i tam, gdzie jest względnie spokojnie. Oczekujemy, że dojdzie do jakichś prowokacji lub aktywizacji ostrzałów ze strony armii rosyjskiej - oświadczył w środę rzecznik Ministerstwa Obrony Ukrainy Ołeksandr Motuzianyk na briefingu prasowym.
Motuzianyk ocenił, że Rosja chciałaby osiągnąć przed 9 maja rezultaty swojej inwazji na Ukrainę. - Jeśli nawet nie osiągnie celów strategicznych, a według stanu na dziś ich nie osiągnęła, to może zmyślić te zwycięstwa i pokazać je w telewizji. To nie jest dla nich problemem - powiedział rzecznik ukraińskiego resortu obrony.
Zdaniem ukraińskiego resortu obrony dowództwo wojsk rosyjskich "próbuje nasilić tempo operacji ofensywnej na wschodzie Ukrainy, aby osiągnąć granice administracyjne obwodów donieckiego i ługańskiego". Rosjanie - jak powiedział rzecznik ministerstwa - próbują też rozwinąć ofensywę na poszczególnych odcinkach w kierunku Zaporoża i Krzywego Rogu. - W tym celu przeciwnik prowadzi przegrupowanie i wzmacnianie wojsk - mówił Motuzianyk.
Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę. 70. doba inwazji
"Oddziały rosyjskie w Naddniestrzu znajdują się w pełnej gotowości bojowej"
- Jednocześnie władze Ukrainy nie widzą teraz wielkiego zagrożenia ze strony Naddniestrza, separatystycznego regionu na terenie Mołdawii - powiedział przedstawiciel Ministerstwa Obrony. Sytuacja przy tym, jak zastrzegł, "jest niełatwa". Nie zmieniła się ona zasadniczo w ciągu ostatniej doby, ale - jak podkreślił Motuzianyk - "oddziały rosyjskie, które są w Naddniestrzu, znajdują się w pełnej gotowości bojowej".
- Federacja Rosyjska podsyca napięcie, by zastraszyć miejscową ludność rzekomym zagrożeniem dla Naddniestrza ze strony Ukrainy - ocenił. Zapewnił, że nieprawdziwe są informacje rozpowszechniane - według niego - przez propagandę rosyjską, że "ukraińskie drony jakoby latają nad magazynami broni i amunicji".
Rzecznik skomentował także doniesienia o tym, że wojska rosyjskie chcą zorganizować 9 maja defiladę w Mariupolu. Motuzianyk zastrzegł, że "nie wie, co Rosjanie planują w Mariupolu", ale zauważył, że tego rodzaju wydarzenia odbywały się niegdyś w Doniecku, kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów.
Defilada w Moskwie w tym roku skromniejsza
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że na tegoroczne obchody Dnia Zwycięstwa nie zostali zaproszeni przywódcy zagraniczni. Zaproszeń nie otrzymali nawet sojusznicy Władimira Putina, w tym białoruski przywódca Alaksandr Łukaszenka.
Pieskow wyjaśniał, że tegoroczne obchody (77. rocznica zwycięstwa ZSRR nad faszyzmem) nie są "datą jubileuszową".
CZYTAJ WIĘCEJ: Mniej sprzętu i żołnierzy, bez zagranicznych przywódców. Jak będzie wyglądać parada w Moskwie
Z informacji dotyczącej składu kolumn biorących udział w tegorocznej paradzie, opublikowanej przez rosyjskie Ministerstwo Obrony, wynika, że w tym roku w defiladzie weźmie udział 129 jednostek sprzętu wojskowego, rok wcześniej liczba ta stanowiła 191 pojazdów wojskowych - podała rosyjska sekcja BBC. Mniej będzie także żołnierzy. Przez plac Czerwony w Moskwie 9 maja ma przemaszerować około 10 tysięcy osób, w tym Kozacy, młodzież z paramilitarnego ruchu Junarmia i pracownicy Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. W 2021 roku w paradzie wzięło udział 12 tysięcy osób.
Źródło: PAP