Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow wezwał amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry'ego do użycia wpływów USA, by przekonać rząd Ukrainy do odstąpienia od ewentualnego użycia siły przeciwko uczestnikom separatystycznych protestów.
Jak poinformowało rosyjskie MSZ, Ławrow powiedział Kerry'emu w rozmowie telefonicznej, że Waszyngton powinien "nakłonić rząd w Kijowie do dialogu z przedstawicielami regionów" w celu stworzenia warunków umożliwiających przeprowadzenie reformy konstytucyjnej.
Moskwa naciska też na Waszyngton, aby ten zgodził się na rozmowy na temat przyszłości Ukrainy z udziałem oddzielnych przedstawicieli wschodniej Ukrainy. Oficjalnie ma to zapewnić, że rosyjskojęzyczna ludność kraju będzie dobrze reprezentowana. W praktyce ma to też doprowadzić do faktycznego uznania oddzielności wschodniej Ukrainy i wpisania USA w narrację rosyjską, która przedstawia władze w Kijowie jako niezdolne do rządzenia całym krajem.
Rosja chce doprowadzić do federalizacji Ukrainy, czemu sprzeciwia się rząd w Kijowie uważając, że grozi to rozpadem państwa. Władze Ukrainy zgadzają się natomiast na decentralizację i przekazanie dużych uprawnień regionom. Prorosyjscy separatyści w Doniecku na wschodniej Ukrainie okupują gmach obwodowej administracji państwowej. Ustawili tam rosyjski słup graniczny i ogłosili teren wokół budynku rosyjskim terytorium. W piątek mija termin ultimatum postawionego separatystom przez ukraińskie władze. Dwa dni wcześniej szef MSW Arsen Awakow oświadczył, że jeśli w ciągu 48 godzin nie opuszczą oni siedziby administracji w Doniecku oraz gmachu delegatury Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Ługańsku, zostaną usunięci siłą.
Autor: mk//kdj / Źródło: PAP