Brutalny atak na halę koncertową pod Moskwą to zdaniem ukraińskiego wywiadu "świadoma prowokacja służb specjalnych Putina". - Kremlowski tyran od tego zaczynał swoją karierę i takimi samymi zbrodniami wobec własnych obywateli chce ją zakończyć - ocenił przedstawiciel wywiadu Andrij Jusow. Do tragicznej strzelaniny odniósł się też Biały Dom. - W tej chwili nic nie wskazuje na to, że w sprawę zaangażowana była Ukraina - oznajmił rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby.
Atak na halę koncertową w Krasnogorsku pod Moskwą "to świadoma prowokacja służb specjalnych Putina, przed którą ostrzegała wspólnota międzynarodowa. Kremlowski tyran od tego zaczynał swoją karierę i takimi samymi zbrodniami wobec własnych obywateli chce ją zakończyć" - powiedział serwisowi Ukrainska Prawda przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow.
Podolak: Ukraina nie ma z tym nic wspólnego
Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak napisał na platformie X, że "Ukraina z pewnością nie ma nic wspólnego ze strzelaniną/wybuchami w Crocus City Hall (obwód moskiewski, Rosja). To nie ma żadnego sensu".
"Przede wszystkim Ukraina od ponad dwóch lat walczy z armią rosyjską. A wszystko w tej wojnie rozstrzygnie się tylko na polu bitwy. Tylko ilością broni i jakościowymi decyzjami wojskowymi. Ataki terrorystyczne nie rozwiązują żadnych problemów" – ocenił.
"Po drugie, Ukraina nigdy nie uciekała się do stosowania metod terrorystycznych. To zawsze jest bez sensu" – dodał, przekonując, że to Rosja w "wojnie z Ukrainą wykorzystuje ataki terrorystyczne i wcześniej w swojej historii atakowała własnych obywateli, aby inicjować kolejne 'akcje antyterrorystyczne'".
"I po trzecie, na długo przed wydarzeniami w Crocus City Hall słyszeliśmy publiczne ostrzeżenia z zagranicznych ambasad (…) w Moskwie o możliwości wystąpienia takich krwawych ekscesów" - dodał.
Według Podolaka, "nie ma najmniejszych wątpliwości, że wydarzenia na przedmieściach Moskwy przyczynią się do gwałtownego wzrostu propagandy wojskowej, przyspieszenia militaryzacji, szerszej mobilizacji i w ostatecznym rozrachunku zaostrzenia wojny". "A także usprawiedliwienie jawnych ludobójczych ataków na ludność cywilną Ukrainy" – dodał.
Kirby: nic nie wskazuje na to, że w sprawę zaangażowana była Ukraina
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby odniósł się do ataku. - Te obrazki są po prostu okropne i ciężko je się ogląda. Oczywiście nasze myśli są z ofiarami tego okropnego, okropnego ataku. Patrząc na te widea, trzeba zdać sobie sprawę, że są matki, ojcowie, bracia i siostry, którzy nie otrzymali jeszcze wiadomości (o śmierci bliskich - przyp. red.). Więc to będzie ciężki dzień, a nasze myśli są z nimi - powiedział podczas piątkowego briefingu prasowego w Białym Domu.
Podkreślił, iż "w tej chwili nic nie wskazuje na to, że w sprawę zaangażowana była Ukraina i Ukraińcy".
Zaznaczył przy tym, że USA nie posiadają szczegółowych informacji na temat tego, co się stało. Pytany o ewentualny związek zamachu ze śmiercią Aleksieja Nawalnego, Kirby odpowiedział, że jest zbyt wcześnie i ma zbyt mało informacji, by sugerować taki związek.
Już 7 marca ambasada USA w Moskwie wystosowała alert, wzywający obywateli USA do unikania dużych skupisk ludzkich, w tym koncertów, w związku z planami ataku "ekstremistów" w ciągu 48 godzin. W tym przedziale czasu do żadnego zamachu jednak nie doszło.
Atak na halę koncertową pod Moskwą
W piątek przed koncertem zespołu Piknik do sali Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą wtargnęli uzbrojeni mężczyźni. W budynku doszło do eksplozji, wybuchł pożar. Według rosyjskich kanałów zbliżonych do struktur siłowych, w ataku zginęło co najmniej 40 osób, a 130 zostało rannych. Liczba ofiar jednak się zmienia.
Rosyjskie media niezależne zwracają uwagę, że dwa tygodnie temu ambasada USA w Rosji ostrzegła przed planami ataku "ekstremistów" w Moskwie, w tym na koncertach. Władimir Putin odpowiedział, że wygląda to na "szantaż i próbę zastraszenia, zdestabilizowania" rosyjskiego społeczeństwa.
Źródło: PAP, Reuters, tvn24.pl