Kim Dzong Un ma córkę - twierdzi amerykański koszykarz Dennis Rodman, który niedawno odwiedził Koreę Północną i swojego "kumpla", krwawego dyktatora.
Rodman jest najbardziej znanym Amerykaninem, który spotkał się z Kim Dzong Unem od czasu objęcia przez niego władzy w grudniu 2011 roku. Władze amerykańskie nieoficjalnie krytykowały tę podróż, argumentując, że zostanie ona wykorzystana w celach propagandowych.
Rodman twierdzi jednak, że jego podróże mogą przyczynić się do złagodzenia napięcia w relacjach Pjongjangu i Waszyngtonu.
Na razie jednak nic na to nie wskazuje, a jedynym owocem wizyty Rodmana wydaje się być wieść o płci dziecka Kima właśnie. Ciąża żony dyktatora Ri Sol nie została co prawda nigdy oficjalnie potwierdzona, ale obserwatorzy Korei Północnej odnotowywali brzuch partnerki dyktatora, a potem jej zniknięcie, które mogło być spowodowane porodem.
Teraz Rodman potwierdza, że Ri urodziła córeczkę o imieniu Dzue. - On jest dobrym tatą i ma piękną rodzinę - powiedział Rodman brytyjskiemu "Guardianowi" po powrocie z "komunistycznego raju".
Jeśli informacje koszykarza się potwierdzą, a Kim nie doczeka się męskiego potomka, może to oznaczać, że w przyszłości - o ile nie zdarzy się kataklizm, który zmieni system w Pjongjangu - na czele dyktatury może stanąć kobieta.
Autor: mtom / Źródło: reuters, pap