Sekretarz stanu USA Rex Tillerson oświadczył w piątek, że kontynuowanie testów rakietowych przez Koreę Północną zagraża już nie tylko państwom Azji Dalekowschodniej. Waszyngton ściśle współpracuje z Japonią i Koreą Południową nad uporaniem się z tym problemem - dodał.
- W Azji Wschodniej coraz bardziej agresywny i izolowany reżym północnokoreański zagraża demokracjom w Korei Południowej, Japonii i co więcej w ostatnim czasie rozszerzył te groźby na Stany Zjednoczone, stwarzając niebezpieczeństwo dla całego świata - powiedział Tillerson w Waszyngtonie na zgromadzeniu międzyrządowej koalicji państw Wspólnota Demokracji.
Kolejna próba rakietowa reżimu
- Spoglądamy najpierw na naszych regionalnych sojuszników Koreę Południową i Japonię. Pracując wraz z nimi oraz innymi demokratycznymi partnerami, kontynuujemy budowanie konsensusu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ dla stworzenia zjednoczonego międzynarodowego frontu, który wzmocni nasze wartości i będzie dążył do uczynienia nas bardziej bezpiecznymi - dodał sekretarz stanu.
Według przedstawicieli władz japońskich i południowokoreańskich wystrzelona przez Koreę Północną w piątek rano czasu lokalnego (w czwartek późnym wieczorem czasu polskiego) rakieta balistyczna przeleciała nad japońską wyspą Hokkaido i po przebyciu około 3700 kilometrów spadła do Oceanu Spokojnego. Lot pocisku trwał około 19 minut, a pokonany przez niego dystans pozwalałby na dotarcie do amerykańskiej wyspy Guam.
Wydarzenie to dodatkowo wzmogło napięcie w regionie po podziemnym zdetonowaniu w Korei Północnej 3 września potężnego ładunku nuklearnego. Amerykańskie źródła wywiadowcze oceniły, że wybuch ten miał moc 140 kiloton trotylu, czyli dziewięciokrotnie większą niż bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę.
Autor: adso / Źródło: PAP