Mariupol nadal nie został w pełni opanowany przez Rosjan. Ukraińcy bronią się w zakładzie Azowstal. - Zrzucają ciężkie bomby, bomby do niszczenia bunkrów, które powodują ogromne zniszczenia. W bunkrach mamy rannych i martwych. Pod gruzami są uwięzieni cywile - relacjonował w rozmowie z BBC Swiatosław Pałamar, zastępca dowódcy pułku Azow, który bierze udział w walce o Mariupol.
Zakłady metalurgiczne Azowstal są ostatnim bastionem ukraińskich obrońców Mariupola. Jak mówił prezydent Wołodymyr Zełenski, nadal jest tam nawet ponad dwa tysiące ukraińskich i zagranicznych bojowników, którzy odmawiają podporządkowania się żądaniom armii rosyjskiej o złożenie broni i poddania się.
- Powtarzam to za każdym razem: dopóki my tu jesteśmy, Mariupol pozostaje pod kontrolą Ukrainy - powiedział w rozmowie z BBC Swiatosław Pałamar, zastępca dowódcy pułku Azow, który bierze udział w walce o Mariupol.
Przekazał, że "wszystkie budynki w kompleksie Azowstalu są zniszczone". - Zrzucają ciężkie bomby, bomby do niszczenia bunkrów, które powodują ogromne zniszczenia. W bunkrach mamy rannych i martwych. Pod gruzami są uwięzieni cywile - poinformował Pałamar. Dopytywany przez BBC, ilu żołnierzy jest jeszcze w Mariupolu, odparł: - Wystarczająco, by odpierać ataki.
Wśród uwięzionych cywilów "małe dzieci, nawet trzymiesięczne"
Przekazał też, że cywile ukrywają się w różnych piwnicach w mieście, w każdej z nich jest około 80-100 osób, ale nie był w stanie stwierdzić, ile osób łącznie zostało w Mariupolu. - Utrzymujemy kontakt z tymi cywilami, do których możemy się dostać. Wiemy, że są wśród nich małe dzieci, nawet trzymiesięczne - powiedział.
Zaapelował też o stworzenie korytarza humanitarnego z Mariupola, którym cywile mogliby się ewakuować w bezpieczniejsze miejsce. Zaznaczył, że korytarz taki powinien być objęty gwarancją przez państwo trzecie lub międzynarodową organizację. - Ci ludzie bardzo dużo przeżyli, przeżyli zbrodnie wojenne. Nie ufają Rosjanom, boją się ich - wskazywał Pałamar.
Źródło: BBC, tvn24.pl