- Komisja Europejska wezwała władze Turcji do zbadania domniemanych nieprawidłowości w referendum konstytucyjnym - oświadczył rzecznik Komisji Europejskiej Mararitis Schinas. Wspólna misja Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie i Rady Europy uznała w poniedziałek, że procedury zastosowane w kampanii i podczas tureckiego referendum nie spełniały międzynarodowych standardów. Jeden z obozów miał korzystać z większych uprawnień.
- Przeanalizowaliśmy dokładnie stanowisko organizacji, które zajmowały się obserwowaniem tureckiego referendum, zarówno Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, jak i Rady Europy. W tym kontekście (...) wzywamy tureckie władze do tego, żeby podejmowały kolejne kroki bardzo rozważnie i żeby poszukiwały możliwie najszerszego narodowego konsensusu po referendum. Wzywamy też wszystkie strony do okazania powściągliwości, a władze do rozpoczęcia przejrzystego śledztwa w sprawie domniemanych nieprawidłowości stwierdzonych przez organizacje, które obserwowały wybory - powiedział rzecznik KE Margaritas Schinas. Przypomniał też wcześniejsze słowa szefa KE Jean-Claude'a Junckera o tym, że Komisja zachęca Turcję do zbliżania się do UE, a nie do odsuwania się od niej.
Kampania nie spełniła międzynarodowych standardów
Szef misji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Cezar Florin Preda oświadczył, że "referendum odbyło się na nierównych zasadach, dwa obozy kampanii nie korzystały z takich samych możliwości"; wskazał też na dominację kampanii na "tak" w przestrzeni publicznej i mediach. Zdaniem austriackiej deputowanej Alev Korun z misji obserwacyjnej Rady Europy, wynik niedzielnego referendum w Turcji w sprawie zmiany systemu rządów mógłby być inny, gdyby nie nieprawidłowości.
Dyskusje nad przywróceniem kary śmierci
Komisja Europejska krytykuje również pomysł przywrócenia kary śmierci w Turcji. Prezydent Recep Tayyip Erdogan zapowiedział w niedzielę "natychmiastowe dyskusje" nad przywróceniem kary śmierci w kraju. Erdogan nie wykluczył zorganizowania w tej prawie kolejnego referendum, gdyby miało się to okazać konieczne.
Przywrócenie kary śmierci w Turcji byłoby przekroczeniem "najczerwieńszej ze wszystkich czerwonych linii" i oznaczałoby, że Turcja nie chce być członkiem europejskiej rodziny - oświadczył we wtorek rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas. Schinas pytany o tę kwestię odpowiedział, że byłoby to nie tylko przekroczenie "czerwonej linii", ale wręcz "najczerwieńszej ze wszystkich czerwonych linii". - Podkreślamy potrzebę szacunku dla demokracji, praw człowieka, fundamentalnych wartości i prawo każdego do uczciwego procesu sądowego. (...) Nie będziemy nawet dyskutować o takim scenariuszu. Jednoznacznie odrzucamy karę śmierci i jest to jedna z fundamentalnych wartości Unii Europejskiej. Przejście od retoryki do działań w sprawie kary śmierci byłoby jasnym sygnałem, że Turcja nie chce być członkiem europejskiej rodziny - powiedział Schinas.
Możliwe zawieszenie rozmów akcesyjnych
Po niedzielnym referendum w Turcji, liderzy głównych frakcji w Parlamencie Europejskim chcą zawieszenia rozmów akcesyjnych z tym krajem. - Jesteśmy głęboko zaniepokojeni wydarzeniami w Turcji. Jest coraz więcej dowodów, że ścieżka obrana przez liderów tego kraju jest zła - oświadczył w reakcji na wynik niedzielnego głosowania w Turcji szef Europejskiej Partii Ludowej, największej frakcji w europarlamencie, Manfred Weber. Zwrócił uwagę, że jest jasne, iż rządzący w Turcji wybrali kurs oddalający kraj od rządów prawa i demokracji. Dodał przy tym, że ścieżkę tę popiera nieznaczna większość obywateli tureckich i należy to uszanować.
Parlament Europejski krytykuje zmiany w Turcji
Socjaliści chcą, by państwa członkowskie przygotowały konieczne kroki, aby zawiesić rozmowy akcesyjne. - Europa nie może odwracać wzroku i być cicho - stwierdził szef S&D w PE. Zdaniem holenderskiej socjaldemokratki, sprawozdawczyni ds. Turcji w PE Kati Piri, Turcja nie może przystąpić do UE, jeśli zmieni konstytucje w kierunku jaki został zatwierdzony w referendum.
Również liberałowie w Parlamencie Europejskim skrytykowali wynik referendum w Turcji zwracając uwagę na nieprawidłowości. - Zaproponowane zmiany w konstytucji nie tylko przyznają prezydentowi Erdoganowi autorytarną władzę, ale również zakłócają demokratyczny system wzajemnej kontroli władz w Turcji - ocenił szef Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy Guy Verhofstadt.
Prezydencki system rządów w Turcji
Unia Europejska prowadzi rokowania o przyłączeniu Turcji do wspólnoty od 2005 roku, przez kilka lat dyskusje były zamrożone, ale "28" zgodziła się pójść z nimi do przodu w ramach porozumienia z Ankarą, dotyczącego powstrzymania napływu uchodźców i migrantów do Europy.
Według wstępnych wyników tureckiej komisji wyborczej w niedzielnym referendum zwyciężyli zwolennicy prezydenckiego system rządów, który zastąpi dotychczasowy system parlamentarny. Za zmianami głosowało 51,4 proc. uczestników referendum. Ostateczne wyniki mają być znane pod koniec kwietnia. Wspólna misja Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) i Rady Europy uznała w poniedziałek, że procedury zastosowane w kampanii i podczas tureckiego referendum nie spełniały międzynarodowych standardów.
Autor: aw\mtom / Źródło: PAP