Ratunek na krańcu świata. Ocaleni po tygodniu

Aktualizacja:

32-osobowa załoga rosyjskiego trawlera przez ponad tydzień czekała na ratunek u wybrzeży Antarktydy. Zagubiony na lodowym pustkowiu statek "Sparta" został poważnie uszkodzony przez górę lodową, która wybiła w jego burcie dziurę. Jednostka była powoli zalewana. Jednak w niedzielę na ratunek dotarł południowokoreański lodołamacz "Araon".

"Sparta" doznała uszkodzeń w nocy z 15 na 16 grudnia na Morzu Rossa, przy wybrzeżu Antarktydy. Jednostka prawdopodobnie zderzyła się z ukrytą pod wodą częścią góry lodowej. Od uderzenia w kadłubie powstała licząca około 30 centymetrów szerokości dziura, która znajdowała się około 1,5 metra pod linią wody.

Mogli pójść na dno

Do wnętrza jednostki, która znajduje się niemal cztery tysiące kilometrów od najbliższego zamieszkanego lądu (południowego krańca Nowej Zelandii), zaczęła się dostawać woda. Trawler nabrał przechyłu i głębiej osiadł w wodzie, jednak załodze udało się na tyle opanować sytuację, że "Sparta" nie zatonęła. Marynarze przybili swoim uszkodzonym statkiem do wielkiej tafli lodu, ponieważ nie było pewności, czy prowizoryczne zabezpieczenia nie zawiodą i jednostka nie pójdzie na dno.

W takim stanie 32-osobowa załoga, składająca się z 15 Rosjan, 16 Indonezyjczyków i Ukraińca, zaczęła wzywać pomocy. Na ich nieszczęście w pobliżu znajdowały się tylko trzy jednostki, z których żadna nie mogła się do nich przedostać przez krę. Jedynym sposobem na dotarcie do "Sparty" były loty samolotów wojskowych z Nowej Zelandii, które zrzuciły zapasy i środki do prowizorycznych napraw.

Dopiero wezwany lodołamacz południowokoreański "Araon" był w stanie pokonać lód i przedarł się do uszkodzonego statku. Z pomocą ratowników prowadzone są obecnie poważniejsze naprawy. Z "Araona" przepompowano do dziobowych zbiorników "Sparty" 60 ton oleju napędowego. Dzięki temu z wody wyłoniła się rufa rosyjskiego statku, która jest uszkodzona. Ratownicy prowizorycznie zaspawają dziurę, tak aby "Sparta" mogła pod eskortą lodołamacza opuścić lodową pułapkę i wyruszyć w rejs do najbliższego portu.

Źródło: Reuters