Nowozelandzki sąd orzekł, iż nakazy, na podstawie których przeszukano siedzibę witryny Megaupload i skonfiksowano szereg komputerów oraz dokumentów, są nieważne. Zarzuty, na podstawie których je wystawiono, są zbyt "ogólne".
Nowozelandzka policja i agenci amerykańskiej FBI dokonali nalotu na willę Kima Dotcoma (właściwie Kim Schmitz) w styczniu. Luksusowy budynek służył Niemcowi za dom i główną siedzibę jego witryny Megaupload. Funkcjonariusze zatrzymali Dotcoma wraz z trzema innymi osobami oraz przejęli znaczną ilość komputerów wraz zawartymi na nich danymi oraz dokumentami. Zatrzymano też warte wiele milionów dolarów przedmioty należące do Niemca, w tym 20 luksusowych samochodów i liczne dzieła sztuki.
Cegiełka dla Dotcoma
Sam Dotcom po kilku miesiącach w areszcie został zwolniony za kaucją i teraz prowadzi sądową walkę z nowozelandzką prokuraturą oraz FBI. W czwartek Sąd Najwyższy wydał orzeczenie po myśli Niemca, oświadczająć, że nakazy, którymi posługiwali się funkcjonariusze podczas rajdu na siedzibę Megaupload, były nieważne.
- Nie zostały w nich wystarczająco opisane przestępstwa, które miały być podstawą ich wydania. Zdecydowanie nie dopełniono tego wymogu - powiedziała sędzia Helen Winkelmann. - W takiej sytuacji należy je uznać za nakazy ogólne, które wobec tego są nieważne - dodał.
W reakcji na niekorzystne orzeczenie sądu policja poinformowała jedynie, że jest ono analizowane i dopiero po jakimś czasie zostanie podjęta decyzja co począć dalej.
Dotocom został oskarżony przez FBI i amerykański sąd o naruszenie praw autorskich na znaczną skalę, kradzież i pranie pieniędzy. Amerykanie chcą doprowadzić do ekstradycji Niemca i osądzenia go na swoim terytorium.
Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters