W obwodach kemerowskim i nowosybirskim w Rosji zorganizowano obozy dla żołnierzy, którzy nie chcą walczyć w wojnie z Ukrainą - podała rosyjska sekcja Radia Swoboda, która dotarła do rodzin i znajomych osadzonych tam wojskowych. Do obozów trafiają także ci, którzy samowolnie opuścili jednostki wojskowe.
W obozach w obwodach kemerowskim i nowosybirskim może przebywać ponad tysiąc żołnierzy - podało Radio Swoboda. Cytuje krewnych i znajomych wojskowych, którzy tam trafili. - Zabierają im telefony, za jakiekolwiek przewinienie trafiają do "więzienia" - mówił niezależnej rozgłośni Aleksiej.
"Więzienie" w takim obozie to miejsce, gdzie są przetrzymywani "przestępcy dyscyplinarni".
- Jeśli w obozie karmią raz dziennie, to w "więzieniu" mogą nie dawać jeść w ogóle. Nie można tam skorzystać z toalety, nie można liczyć na żadną pomoc medyczną - opowiadała Radiu Swoboda krewna jednego z osadzonych wojskowych. - Siedzą tam w kajdankach i modlą się, żeby ich nie zabito - dodała.
CZYTAJ też: Rosyjski dezerter i tajemnice bazy nuklearnej. W dniu inwazji na Ukrainę "byliśmy gotowi"
Pułk z kategorią "D"
Pod koniec stycznia rosyjski kanał na Telegramie Astra opublikował nagranie, na którym widać ludzi w mundurach wojskowych przykutych kajdankami do prycz. Astra podała, że są oni przetrzymywani w obozie namiotowym na terenie bazy 74 Brygady Strzelców Zmotoryzowanych.
W obwodzie nowosybirskim obóz dla żołnierzy, którzy nie chcą walczyć na ukraińskim froncie powstał w mieście Bierdsk. - Wszystkich chorych i rannych z Bierdska zebrano do jednego pułku, z kategorią "D" (niezdolnych do służby wojskowej). Są tam żołnierze o kulach, z zabandażowanymi nogami. Obiecano temu pułkowi, że w listopadzie (zeszłego roku) stawią się przed komisją wojskową, ale zamiast tego wysłano ich do Jurgi (miasta w obwodzie kemerowskim) - mówiła rozmówczyni Radia Swoboda.
- Teraz tym, którzy trafili do obozu w mieście Jurga nie obiecują już żadnej komisji czy procesu. Od razu trafiają na front - dodała.
W obozie w Jurdze może przebywać ok. 700 żołnierzy. Jeden z osadzonych, któremu udało się skontaktować z dziennikarzami, mówił, że wojskowi zostaną przewiezieni na front w ciężarówkach. - Będą nas transportować pod eskortą, jak bydło. Możemy ocieplić wagony na własny koszt. Tak transportowano jeńców w 1945 roku. Żadnych wyjść, żadnych wejść. Niektórzy wyjechali już w listopadzie. To był pierwszy transport do obwodu kurskiego, niektórzy już zostali tam zabici - opowiadał.
"Wykorzystywali każdą okazję"
Cytowany przez Radio Swoboda rosyjski obrońca praw człowieka Gieorgij (jego nazwisko nie zostało ujawnione) powiedział, że obozy dla żołnierzy, którzy nie chcą walczyć w Ukrainie, powstały także w innych regionach Rosji. Żołnierze są stamtąd zabierani na front bez żadnych procesów sądowych czy orzeczeń o stanie zdrowia.
- Miałem klientów osadzonych w takich obozach. Można było ich wyciągnąć stamtąd tylko wtedy, gdy uciekli o własnych siłach. Wykorzystywali każdą okazję - mówił Gieorgij.
Iwan Czuwiłajew, koordynator rosyjskiego antywojennego projektu "Idź do lasu", przekonywał z kolei, że "długotrwałe ukrywanie się w kraju w praktyce się nie sprawdzi". - Ukrywanie się przed kamerami monitoringu, niepłacenie kartą, niekorzystanie z telefonu i komunikacji miejskiej, teoretycznie to jest możliwe, ale do czasu. Odbywają się naloty, przeprowadzane są kontrole we wszystkich miastach. Policja obecnie bardziej skupia się na poszukiwaniu dezerterów niż przestępców - mówił.
Zdaniem Czuwiłajewa, ci, którzy nie chcą walczyć z Ukrainą mogą "po prostu opuścić Rosję". - Jest to możliwe, nawet z rosyjskim paszportem, mieliśmy już takie przypadku - oznajmił rozmówca Radia Swoboda, dodając, że nie może ujawnić szczegółów, ponieważ zamknęłoby to niektóre "możliwości".
Źródło: Radio Swoboda, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru