Struktury siłowe to podstawa rządów Władimira Putina. Szczególnie w czasach wojny i kryzysu gospodarczego. Tymczasem konflikty wewnątrz służb przybierają na sile, osłabiając Rosję. Dziś główna batalia toczy się o MSW. Chodzi wielkie pieniądze i równie potężne siły zbrojne.
W przeciwieństwie do służb specjalnych, jak choćby FSB, rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie realizuje zadań typowych dla policji politycznej. MSW ma walczyć z przestępczością i korupcją, pilnować porządku w kraju. Resort ma jednak dwa aktywa, które są dla rywalizujących klanów i polityków niezwykle łakomym kąskiem: potężną służbę antykorupcyjną i wielotysięczną wojskową formację.
Proces przejmowania Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Ekonomicznego i Przeciwdziałania Korupcji (GUEBiPK) oraz Wojsk Wewnętrznych MSW przez czekistów, czyli weteranów KGB, rozpoczął się na rok temu. Przyspieszył wraz z zaostrzeniem konfliktu Rosji z Ukrainą i Zachodem.
Czekistowska kuratela
Jednym z powodów wojny o resort spraw wewnętrznych jest dążenie FSB do zabezpieczenia się przed antykorupcyjnymi działaniami policji. Na to nakłada się chęć Putina uczynienia z Wojsk Wewnętrznych i specnazu MSW „zbrojnego ramienia Kremla” wewnątrz kraju. Na wypadek rewolucji.
Za czasów putinowskich Kreml zadbał o to, by kuratelę nad MSW (policją), tak jak to było w czasach sowieckich, roztoczyła bezpieka. W samej FSB są aż trzy struktury, które niezależnie do siebie współpracują i/lub inwigilują i nadzorują MSW. Wydział M to komórka FSB powołana specjalnie do nadzorowania policji i podobnych służb mundurowych. Wydział Bezpieczeństwa Wewnętrznego (SUB) zajmuje się MSW na płaszczyźnie kontrwywiadowczej. Do tego dochodzi jeszcze Wydział K (bezpieczeństwa ekonomicznego) – do pewnego stopnia odpowiednik GUEBiPK MSW. Wszystkie wymienione wydziały FSB mają w MSW swoje interesy i swoich agentów.
Dopóki ministrem spraw wewnętrznych był człowiek wywodzący się z FSB, Raszid Nurgalijew, nie było problemów. Nurgalijew tak kierował resortem, żeby nie wchodzić za bardzo w paradę kolegom z Łubianki, zaangażowanym w „biznesy” mało mające wspólnego z prawem, ale przynoszącym krociowe zyski.
Ale w maju 2012 szefem MSW został człowiek z resortu, były milicjant, fachowiec spoza układów Władimir Kołokolcew. Nie mając wielkich politycznych ambicji zaczął reformować policję, chcąc przede wszystkim ograniczyć w niej korupcję. A to pośrednio zagrażało tym wszystkim, którzy opłacali się oficerom MSW, żeby móc dalej bezkarnie prowadzić przestępczą działalność. Walka MSW z FSB na tym tle zaczęła się zaostrzać, zaczęli ginąć ludzie, i to z generalskimi naszywkami. Takiej sytuacji, zwłaszcza teraz, Putin nie może długo tolerować. A już gdy interweniuje, to na ogół po stronie dawnych kolegów.
Minister na wylocie
Władimir Kołokolcew zajmuje stanowisko ministra od maja 2012. Wcześniej kierował strukturami MSW w Moskwie. Kołokolcew był pierwszym od ponad dekady szefem resortu i zwierzchnikiem policji pochodzącym z jej szeregów, a nie „spadochroniarzem” ze służb specjalnych (Raszid Nurgalijew 2004-2012) czy zawodowym politykiem (Borys Gryzłow 2001-2003).
Grunt pod jego pozbycie się jest już przygotowywany od dawna. Elementem kampanii dyskredytacji było pojawienie się zarzutów, że minister dopuścił się plagiatu pracy magisterskiej.
30 października niektóre media, z niezależną telewizją Dożd' na czele, podały, że Kołokolcew podał się do dymisji. Miałby zostać przedstawicielem prezydenta w Uralskim Okręgu Federalnym lub na Krymie. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że Kreml wiedzą na temat tego rodzaju kadrowych zmian w MSW nie dysponuje. Znamienne było, że nie zdementował kategorycznie takich doniesień. Przez kilkanaście dni panowała niepewność, dopiero 11 listopada Kołokolcew zaprzeczył doniesieniom, że opuszcza stanowisko. Znamienne jednak, że zrobił to dopiero prawie dwa tygodnie po pojawieniu się pierwszych nieoficjalnych informacji na ten temat.
Wiele wskazuje na to, że w tym czasie toczyła się ostra walka o głowę ministra. I tym razem Kołokolcew jeszcze uratował skórę – choć zapewne nie na długo. Głośne rozbicie tzw. bandy GTA wygląda na pokazową akcję, która posłużyła Kołokolcewowi do obrony. Usunięcie zwierzchnika policji po tak spektakularnym sukcesie nie wyglądałoby dobrze. Więc Putin spotkał się z ministrem 9 listopada, dzień przed Dniem Pracowników Organów Wewnętrznych i pochwalił. Dopiero po tym Kołokolcew mógł publicznie zaprzeczyć plotkom o dymisji.
„Walka” z korupcją
Kołokolcew stracił już jednak kontrolę nad Głównym Zarządem Bezpieczeństwa Ekonomicznego i Przeciwdziałania Korupcji po tzw. sprawie gen. Sugrobowa.
GUEBiPK jest nie tylko potężnym politycznym narzędziem – kto go kontroluje, ten kontroluje najważniejsze śledztwa przeciwko przestępczości ekonomicznej – ale też źródłem wielkich dochodów. Jego szefem od 2011 r. był generał Denis Sugrobow, a zastępcą młody błyskotliwy generał Borys Kolesnikow. Wydział zalazł mocno za skórę ludziom z FSB, więc w lutym 2014 nastąpił kontratak sprzymierzonych FSB i Komitetu Śledczego. Grupa oficerów MSW została sama oskarżona o korupcję. Dowodów zapewne nie trzeba było nawet mocno szukać. W Rosji łapówki biorą wszyscy, a mundurowi to absolutna czołówka, zwłaszcza ci, co łapówkarzy mają łapać. Tylko od politycznych uwarunkowań zależy, czy ktoś zostanie oficjalnie o to oskarżony.
Sugrobow i Kolesnikow zostali aresztowani. Komitet Śledczy zarzucił im, że byli zaangażowani w wymuszenia, branie łapówek i ściąganie haraczy. Kolesnikow miał dodatkowo zarzut próby wymuszenia łapówki na oficerze FSB. Ten zarzut był o tyle nietypowy, że wśród oficerów MSW walczących z korupcją w szeregach służb mundurowych powszechną praktyką jest, że nie zatrzymują podejrzanych, ale kupują od nich swe milczenie. Być może żądali od FSB już za dużo. W czerwcu 2014 Kolesnikow podczas przesłuchania w siedzibie Komitetu Śledczego odepchnął dwóch eskortujących go funkcjonariuszy i wyskoczył z piątego piętra. Zginął na miejscu.
Zaraz po aresztowaniu Sugrobowa Kołokolcew na p.o. naczelnika wydziału mianował generała Siergieja Sołopowa. Ale na kwietniowej naradzie z kierownictwem FSB Putin dał zielone światło do przejęcia kontroli nad śledztwami antykorupcyjnymi. W maju szefem GUEBiPK został więc generał Dmitrij Mironow. Jeszcze rok wcześniej oficer Federalnej Służby Ochrony (FSO) z długoletnim stażem sięgającym czasów KGB.
Kariera bodyguarda Putina
Z FSO do MSW przyszedł także gen. Wiktor Zołotow – typowany na następcę Kołokolcewa. To jeden z najbardziej zaufanych ludzi Putina, wieloletni szef jego ochrony, prywatnie sparingpartner w dżudo. Poznali się w merostwie petersburskim w pierwszej połowie lat 90. Zołotow kierował ochroną osobistą najważniejszych urzędników w mieście. Szybko został szefem ochrony Putina i awansował wraz z nim. Od 1999 r. dowodził ochroną premiera Putina, a potem został naczelnikiem Służby Bezpieczeństwa Prezydenta (SBP), elitarnej jednostki wchodzącej na zasadach autonomii do Federalnej Służby Ochrony (FSO). Szef SBP jest zarazem wiceszefem FSO.
Zołotow kierował SBP nawet za prezydentury Miedwiediewa. Ale niewiele ponad rok po powrocie na Kreml Putin, w lipcu 2013 nieoczekiwanie odszedł. Pojawiły się plotki, że popadł w niełaskę. Tymczasem było wręcz przeciwnie. We wrześniu 2013 Zołotow wypłynął w MSW, zostając zastępcą dowódcy Wojsk Wewnętrznych. Kiedy poznał „środowisko”, awansował na dowódcę Wojsk i zastępcę ministra spraw wewnętrznych. Latem tego roku został 1. zastępcą ministra. Co ważniejsze, wyszedł z cienia (od początku kariery unikał kamer), zaczął dawać wywiady, a jego wizyty zaczęły relacjonować zaproszone media.
12 października Kołokolcew wydał rozkaz o rozgraniczeniu pełnomocnictw w resorcie. Jeden z dwóch jego zastępców dostał dużo większe uprawnienia. I był to Zołotow, a nie Aleksandr Gorowoj. Teraz Zołotow nie tylko dowodzi Wojskami Wewnętrznymi, ale odpowiada też w MSW za ochronę, centra lotnictwa i specnaz. To Zołotow ma też pełnić obowiązki ministra, gdyby Kołokolcew poszedł na urlop lub chorobowe.
Pretorianie Putina?
Zołotow najprawdopodobniej dostał od Putina polecenie przekształcenia Wojsk Wewnętrznych w zbrojną formację wierną nie szefowi MSW, nie państwu, ale osobiście gospodarzowi Kremla. Wojska Wewnętrzne to ok. 200 tys. żołnierzy, własne lotnictwo, siły morskie, jednostki pancerne i specnaz. Dla porównania, całe Siły Lądowe regularnego wojska liczą 240 tys. ludzi. Za rządów Zołotowa 170 tys. żołnierzy Wojsk Wewnętrznych przeszło na służbę kontraktową. Są lepiej wyszkoleni, wyposażeni i opłacani, niż żołnierze z regularnego wojska. Wielu ma doświadczenie bojowe z Kaukazu Północnego.
Taka siła wewnątrz kraju to potężny argument polityczny. I ochrona przed ewentualną rewolucją. Wydarzenia na Ukrainie przestraszyły putinowską elitę. Okazało się, że formacje w rodzaju Berkutu i OMON to za mało, by odeprzeć potężne demonstracje. W takich sytuacjach najważniejsza jest lojalność podległych sił i pewność, że bez szemrania – jeśli zajdzie potrzeba – rozleją krew demonstrantów. Dlatego Putin chce, żeby absolutnie posłuszny mu Zołotow przekształcił Wojska Wewnętrzne w rodzaj pretorian Kremla.
Zresztą misja Zołotowa to nie jedyny przejaw przejmowania MSW przez zaufanych ludzi Putina. W tym roku w kluczowych wydziałach MSW pojawili się ludzie spoza policji. W lutym 2014 do GUEBiPK trafił oficer z FSO, Dmitrij Mironow (kilka miesięcy potem został szefem wydziału). W maju na czele Departamentu Śledczego MSW stanął Aleksandr Sawienkow, były prokurator wojskowy i zastępca ministra sprawiedliwości. W sierpniu Putin dokonał czystki na kierowniczych stanowiskach w MSW. Wyleciało z nich blisko 20 generałów i pułkowników. Wśród starych milicjantów przypomina się rok 1983, gdy ludzie z KGB zajęli wiele ważnych funkcji w MSW.
Kto po Murowie?
Na tym nie koniec zmian. Lada dzień na emeryturę przejdzie szef FSO gen. Jewgienij Murow. Stuknęło mu już 69 lat – co już w świetle prawa jest wystarczającym powodem do odejścia. Murow jest dziś najdłużej urzędującym szefem służby specjalnej w Rosji (od 2000 r.). To były oficer wywiadu KGB (służył m.in. w Wietnamie). FSO jest najbardziej elitarną formacją i najbardziej zaufaną służbą Putina. Jednym z jej zadań jest monitoring i pilnowanie lojalności innych służb.
W skład FSO wchodzą m.in. doborowy Pułk Prezydencki (5,5 tys. młodych Rosjan, którzy przeszli przez bardzo trudny proces rekrutacji – wśród wymogów m.in. wzrost minimum 190 cm i brak w przeszłości chorób wenerycznych), specjalna flota ponad stu limuzyn, samochodów, vanów i motocykli, Prezydencka Eskadra (helikoptery i cztery samoloty). Zastępca szefa FSO jest zarazem szefem Służby Komunikacji Specjalnej i Informacji – rodzaju NSA, ale dużo bardziej elitarnej. Do tego można jeszcze dodać ok. 5 tys. funkcjonariuszy SBP (Służby Bezpieczeństwa Prezydenta), a więc instytucji wchodzącej na prawach autonomii w skład FSO, ale zajmującej się wyłącznie ochroną osobistą prezydenta. W sumie Murow ma pod sobą ponad 20 tys. oficerów – ponoć najlepszych z najlepszych ludzi służb w Rosji.
II wojna siłowików?
Rewolucja na Ukrainie, aneksja Krymu, wojna w Donbasie, nowa zimna wojna z Zachodem, sankcje i pogłębiający się kryzys gospodarczy – wszystko to podsyca konflikty wewnątrz rosyjskich służb specjalnych. Wojskowy GRU korzysta ze swej kluczowej roli w wojnie na Ukrainie i dąży do odbudowy potęgi, nadkruszonej poważnie za rządów Putina. Antynarkotykowa agencja FSKN, strasząc najazdem islamistów z opuszczanego przez ISAF Afganistanu, chce mieć własny wydział wywiadu, rywalizujący z FSB i SWR. FSB chciałaby wchłonąć SWR co by ukoronowało proces odbudowy KGB. SWR chciałby wchłonąć zagraniczne aktywa GRU.
Podobna wojna siłowików na jesieni 2007 zmusiła Putina do brutalnej interwencji. Wtedy walczyły ze sobą koalicje FSKN - FSO - Prokuratura Generalna i FSB - Komitet Śledczy. Śledztwo antykorupcyjne ws. tzw. afery Trzech Wielorybów (wielki proceder przemytu z Chin nadzorowany przez FSB) doprowadziło do dymisji szeregu generałów z Łubianki. Ta odpowiedziała widowiskowym zatrzymaniem na lotnisku wiceszefa FSKN. Wojna byłych kolegów z KGB trafiła na łamy gazet i groziło, że sytuacja wymknie się spod kontroli. Putin w końcu uderzył pięścią w stół, wysyłając m.in. na inny odcinek szefa FSKN gen. Czerkiesowa.
Teraz sprawa Sugrobowa i Kolesnikowa groziła wybuchem podobnej wojny. Śmierć tego drugiego jest więc bardzo dobrą informacją dla wielu ludzi w Moskwie. Gdyby doszło do jego procesu, zbyt wiele niebezpiecznych dla FSB informacji mogłoby ujrzeć światło dzienne. Jednak walki w MSW i kwestia sukcesji w FSO, plus wspomniane nieco wcześniej ambicje poszczególnych służb, powodują, że groźba wojny siłowików wciąż wisi nad Putinem niczym miecz Damoklesa. W obecnej sytuacji geopolitycznej Rosji walki wewnętrzne w instytucjach będących filarem reżimu, to ostatnia rzecz, jakiej życzyłby sobie gospodarz Kremla.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: vvmvd.ru