Przyszłość aresztowanych przez Rosję marynarzy Ukrainy wyjaśni postępowanie sądowe - oświadczył w czwartek prezydent Rosji Władimir Putin na dorocznej konferencji prasowej w Moskwie. Podkreślił, że trwa śledztwo w tej sprawie. Mówił też o relacjach z USA, bezpieczeństwie w Europie i na Bliskim Wschodzie.
Doroczna konferencja prasowa Władimira Putina dla mediów rosyjskich i zagranicznych zorganizowana została po raz 14.
- Prowokacje zawsze są złe. Prowokacje są obliczone na eskalację sytuacji. Dlaczego nasi ukraińscy partnerzy dążą do takiego rozwoju (wydarzeń - red.)? - pytał Putin, odnosząc się do rosyjsko-ukraińskiej konfrontacji na Morzu Azowskim.
- Muszą doprowadzić do eskalacji sytuacji wobec zbliżających się wyborów (prezydenckich - red.), by zwiększyć poparcie dla jednego z kandydatów - ocenił Putin, mając na myśli obecnego prezydenta Ukrainy. Dodał, że Petro Poroszenko osiąga swoje cele kosztem ukraińskich interesów.
Krym będzie umacniany
Przekonywał, że władze w Kijowie wysyłając marynarzy do Cieśniny Kerczeńskiej spodziewały się, że jeden z nich zginie, a fakt, że tak się nie stało, był dla nich "wielkim rozczarowaniem".
Pytany o wymianę przetrzymywanych w obecnie w Rosji ukraińskich marynarzy oświadczył, że "te kwestie będzie można rozwiązywać po zakończeniu sprawy karnej". Ukraińcy są oskarżeni o nielegalne przekroczenie granicy państwowej Rosji.
Ostrzegł jednocześnie, że Rosja będzie umacniać swoją obronność na Krymie. - Mamy prawo budować naszą politykę wojskową na każdej części naszego terytorium, jak uważamy za stosowne dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Krym nie jest tu wyjątkiem - oświadczył.
Rosja, zapewnił Putin, jest przy tym gotowa do przestrzegania umowy z Ukrainą dotyczącej Morza Azowskiego, a także by "nie ogłaszać żadnych działań jednostronnych". Umowę tę Rosja i Ukraina zawarły w roku 2003, a więc przed aneksją Krymu przez Rosję w 2014 roku. Na podstawie umowy oba państwa uważają Morze Azowskie i Cieśninę Kerczeńską - nad którą Rosja zbudowała most po aneksji Krymu - za swoje terytorium wewnętrzne.
Putin: na Ukrainie naruszono swobody religijne
Rosyjski prezydent ostro skrytykował niedawny sobór Cerkwi prawosławnej zwołany w Kijowie, związany ze staraniami o autokefalię, która zapewnia niezależność od Patriarchatu Moskiewskiego. Dążenia te poparł Patriarchat Konstantynopolitański.
Putin oznajmił, że patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I kierował się względami materialnymi i że doszło również do "podpowiedzi z Waszyngtonu". Nową organizację Cerkwi powołaną przez sobór w Kijowie określił jako "zjednoczoną Cerkiew 'raskolników'". Ocenił też, że doszło do ingerencji państwa w życie Cerkwi i do naruszenia swobód religijnych.
Putin: wojna nuklearna to koniec cywilizacji
Putin przekonywał, że nie należy bagatelizować zagrożenia wojną nuklearną.
- Jeżeli, uchroń Boże, coś takiego by się wydarzyło, oznaczałoby to koniec wszystkich cywilizacji, a może i całej planety - stwierdził, dodając, że "są to poważne pytania i to prawdziwa hańba, że jest tendencja do ich bagatelizowania".
- Jest zagrożenie. Istotnie jesteśmy świadkami załamania międzynarodowego porządku kontroli zbrojeń i (nowy) wyścig zbrojeń - oświadczył rosyjski prezydent.
Dodał, że trudno przewidzieć konsekwencje wycofania się USA z układu rozbrojeniowego INF. Układ ten przewidywał likwidację arsenałów pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu. - Bardzo ciężko jest wyobrazić sobie, jak rozwinie się sytuacja. Jeśli takie pociski pojawią się w Europie, to co powinniśmy zrobić? Oczywiście, będziemy musieli zapewnić swoje własne bezpieczeństwo - dodał.
- Niech później nie mówią, że chcieliśmy uzyskać jakąś przewagę. Nie dążymy do przewagi, dążymy do przywrócenia równowagi i zapewnienia własnego bezpieczeństwa - zapewnił.
Podkreślił, że nie ma także jeszcze rozmów na temat przedłużenia innego dwustronnego układu rozbrojeniowego, tzw. nowego START, który wygasa w 2021 roku.
- Nie są prowadzone jeszcze żadne rozmowy nad przedłużeniem go. Czy Amerykanie nie są zainteresowani, nie potrzebują go? - pytał Putin. - W porządku, przetrwamy i zapewnimy swoje własne bezpieczeństwo, wiemy jak to zrobić. Ale generalnie to bardzo złe dla ludzkości, ponieważ przybliża nas do niebezpiecznej granicy - ocenił.
Putin: decyzja Trumpa w sprawie Syrii jest słuszna
Prezydent Rosji oświadczył też, że obecność sił USA w Syrii nie jest potrzebna. Określił ją jako niezgodną z prawem. Uznał, że decyzja prezydenta Donalda Trumpa o wycofaniu tych sił jest słuszna.
Putin zauważył, że na razie Rosja nie widzi oznak wycofywania się USA z Syrii i zauważył, że o wycofaniu się sił amerykańskich z Afganistanu mówi się regularnie, choć są one w tym kraju od kilkunastu lat.
Oświadczył, że zgadza się z Trumpem, jeśli chodzi o zwycięstwo nad tzw. Państwem Islamskim (IS) w Syrii, ale ostrzegł, że Rosja dostrzega wielkie niebezpieczeństwo przenikania grup terrorystycznych z Syrii do innych regionów.
Rosja przystosowana do sankcji
Putin przekonywał także, że sankcje zachodnie nałożone na Rosję wiążą się ze wzrostem jej potęgi, z tym, że jest ona silnym graczem, z którym należy się liczyć. Zapewnił, że gospodarka Rosji przystosowała się do obecnych ograniczeń, choć przyznał, że wszystkie strony ponoszą straty w związku z sankcjami.
Krajom Europy Wschodniej Putin zarzucił "eksploatowanie fobii" związanych z przeszłością, "które przeszkadzają w podążaniu naprzód". Ocenił, że "szkodzi to krajom, których władze starają się prowadzić taką politykę". Nie wymienił przy tym żadnych konkretnych państw.
Autor: momo, mm/adso / Źródło: reuters, pap