Do Hongkongu przyleciał przewodniczący chińskiego parlamentu Zhang Dejiang, najważniejszy polityk z Pekinu od czasu protestów w 2014 roku. W mieście, w którym nie cichną żądania demokratyzacji, przed wizytą zaostrzono środki bezpieczeństwa, m.in. przyklejono kostkę brukową, aby zapobiec rzucaniu nią w trakcie ewentualnych protestów.
We wtorek nad ranem do Hongkongu przyleciał Zhang Dejiang, człowiek numer trzy w chińskiej strukturze władzy, przewodniczący parlamentu, odpowiedzialny także za posiadające szeroką autonomię regiony Makau i Hongkongiem. Zhang jest najwyższym rangą przedstawicielem chińskich władz centralnych, który przybył do Hongkongu, odkąd w 2014 roku prodemokratyczne protesty doprowadziły do kilkumiesięcznego paraliżu tego specjalnego regionu Chin.
Klejenie kostki
Jak zauważa "Washington Post", sądząc po działaniach władzy, nie wszyscy mieszkańcy miasta cieszą się z tej wizyty. Tuż przed wizytą w Hongkongu przeprowadzono bowiem roboty uliczne, w ramach których żywicą epoksydową oklejono kostkę brukową. W ten sposób niemożliwe ma być jej wyrywanie i rzucanie w stronę policji, jeżeli doszłoby do demonstracji.
Oklejenie kostki brukowej jest częścią zaostrzonych środków bezpieczeństwa, w ramach których zmobilizowano także siły porządkowe i zamknięto niektóre ulice w centrum miasta. Protestujący mieszkańcy będą natomiast kierowani do specjalnych stref, co już wzbudziło sprzeciw prodemokratycznych aktywistów.
Frustracja mieszkańców
Frustracja z powodu ingerencji chińskich władz w wewnętrzne sprawy Hongkongu rośnie od 2014 roku, gdy tysiące mieszkańców przez miesiące okupywały ulice w centrum miasta, domagając się demokratyzacji systemu politycznego.
Wezwania te zostały zignorowane przez władze, zaś w ostatnich miesiącach głośnym echem odbiły się doniesienia o "znikaniu" hongkońskich księgarzy, publikujących książki krytyczne wobec chińskich władz centralnych. Księgarze ci przeważnie odnajdywali się później na terytorium Chin kontynentalnych, gdzie w niewyjaśnionych okolicznościach stawali przed sądem.
Po raz ostatni do wystąpień ulicznych w Hongkongu doszło w lutym tego roku, kiedy w kierunku policji rzucana była kostka brukowa i pojemniki na śmieci. Wizyta Zhang Dejianga oficjalnie także nie ma na celu dyskutowania o przyszłości tego autonomicznego regionu. Powodem do niej jest wystąpienie polityka na konferencji dotyczącej gigantycznego projektu infrastrukturalnego Chin, tzw. Jednego Pasa i Jednej Drogi, zwanej również Nowym Jedwabnym Szlakiem.
Jak przypomina "Washington Post", Zhang w przeszłości ostrzegał już mieszkańców Hongkongu przed "upolitycznianiem wszystkiego" i zalecał skupianie się na gospodarczej integracji miasta z resztą Chin. Mimo to aktywiści prodemokratyczni liczą, że kwestię przyszłości miasta uda się im poruszyć w trakcie wizyty polityka. Jak poinformowała gazeta "South China Morning Post", na środowym spotkaniu ze Zhang Dejiangiem obecnych ma być co najmniej czterech przedstawicieli stronnictwa prodemokratycznego.
"Jeden kraj, dwa systemy"
Hongkong od 1997 roku jest specjalnym regionem administracyjnym ChRL. W myśl ukutej przez ówczesnego przywódcę Chin Denga Xiaopinga zasady "jeden kraj, dwa systemy" region cieszy się szerokim zakresem autonomii, a jego mieszkańcy korzystają ze swobód niedostępnych dla ich rodaków z innych części ChRL, w tym wolności słowa i prasy. Zasada ta ma obowiązywać przez 50 lat, czyli do 2047 roku.
Rząd Chin obiecał, że będzie trzymał się zasady "jeden kraj, dwa systemy", nie ingerując w wewnętrzne swobody Hongkongu. Odmówił jednak spełnienia żądań protestujących, którzy domagali się większego wpływu na wybór szefa miejscowych władz w najbliższych wyborach w 2017 roku.
Autor: mm\mtom / Źródło: Washington Post, PAP, tvn24.pl