Wybuchy, do których doszło w czwartek na lotnisku w Kabulu, są aktami terroru - stwierdził przedstawiciel talibów Abdul Kahar Balchi. Podkreślił, że doszło do nich z powodu "obecności obcych wojsk w Afganistanie".
- Gdy tylko sytuacja na lotnisku się wyjaśni i wyjadą zagraniczne wojska, nie będziemy już mieli takich ataków - oznajmił Kahar Balchi, który jest członkiem komisji talibów do spraw kultury. - Obieranie za cel niewinnych cywilów jest aktem terroryzmu, który cały świat powinien potępić - dodał.
Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid oznajmił, że talibscy bojownicy "zdecydowanie potępiają" czwartkowe zamachy i koncentrują się na kwestiach bezpieczeństwa.
Przed lotniskiem w Kabulu doszło do dwóch eksplozji w ramach - jak to określił Pentagon - "złożonego zamachu", w którym ucierpieli cywile i żołnierze USA.
Według "Wall Street Journal" w atakach zginęło czterech żołnierzy USA, a trzech zostało rannych. Agencje podają, że w sumie eksplozje zabiły co najmniej 40 osób.
Źródło: PAP