Kobiety biorące udział w trwających w irańskich miastach protestach ściągają z głów chusty i rzucają na ziemię lub palą, inne manifestacyjnie ścinają swoje włosy. Demonstracje w wielu irańskich miastach wybuchły w sobotę po śmierci 22-letniej Mahsy Amini. Kobieta zapadła w śpiączkę po zatrzymaniu przez policję religijną, która uznała jej ubiór za niewłaściwy.
Czwartek był kolejnym dniem protestów w Iranie. Demonstranci, wśród nich wiele kobiet, wciąż gromadzą się na ulicach irańskich miast. Według BBC zginęło już co najmniej siedemnaście osób. Lokalne media informują, że wśród ofiar jest czterech członków prorządowych bojówek Basij, jeden został dźgnięty nożem. Ta ochotnicza organizacja paramilitarna dołączyła do irańskich sił bezpieczeństwa, które próbują stłumić narastające w całym kraju protesty.
Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, odpowiedzialny za obronę rewolucji islamskiej, wezwał do "ścigania tych, którzy rozpowszechniają fałszywe wiadomości i pogłoski" i "zagrażają bezpieczeństwu psychicznemu społeczeństwa" oraz "zdecydowanego rozprawienia się z nimi".
Kobiety palą chusty
Na nagraniach publikowanych w sieci widać, jak niektóre z biorących udział w protestach kobiet zdejmują z głowy i rzucają na ziemię swoje hidżaby - tradycyjne, zasłaniające włosy chusty. Na jednym z nagrań, zamieszczonych w środę przez dziennikarkę BBC, widać również jak kobiety tańczą i palą zdejmowane chusty. Po wrzuceniu każdej kolejnej do ognia słychać głośny aplauz zgromadzonego tłumu. Nagranie, według autorki, miało zostać zarejestrowane we wtorek w mieście Sari na północy Iranu.
Zgodnie z narzuconym po rewolucji w 1979 roku islamskim prawem Iranki są zobowiązane do zakrywania włosów i noszenia długich, luźnych ubrań, aby ukryć swoją sylwetkę. Łamiącym prawo grozi publiczne upomnienie, grzywny lub areszt.
W ramach protestu niektóre kobiety zdecydowały się także na demonstracyjne ścinanie swoich włosów. Publicznie włosy ścięła m.in. grupa irańskich kobiet zgromadzona przed budynkiem konsulatu Iranu w Stambule.
Protesty w Iranie
Falę demonstracji w całym kraju wywołała śmierć 22-letniej Mahsy Amini. Kobieta zmarła w piątek, wcześniej przez trzy dni była w śpiączce. Zapadła w nią po zatrzymaniu przez irańską policję religijną. Powodem zatrzymania był strój, który - zdaniem funkcjonariuszy - odsłaniał zbyt dużą część głowy kobiety.
Policja twierdzi, że po przewiezieniu na komisariat Amini "nagle doznała ataku serca". Są jednak świadkowie, którzy widzieli, jak po zatrzymaniu była bita przez policjantów w radiowozie. Funkcjonariusze mieli m.in. uderzać ją pałkami w głowę. Cytowana przez BBC rodzina zabitej 22-latki podkreśliła, że nie miała ona żadnych chorób, które mogłyby tłumaczyć nagłe problemy z sercem.
W niedzielę wieczorem setki demonstrujących zebrały się przed uniwersytetem w Teheranie. Następnego dnia podczas kolejnego protestu w stolicy kraju wybuchły zamieszki. Do największych demonstracji doszło w poniedziałek w kurdyjskim regionie Iranu. Funkcjonariusze otworzyli tam ogień do protestujących. Zginęły trzy osoby, wiele zostało rannych - informował Reuters. We czwartek w Teheranie i innych irańskich miastach doszło do podpaleń komisariatów i pojazdów policji.
ZOBACZ TEŻ: Spalone dokumenty, przeszukanie w budynku ambasady. Napięta sytuacja na linii Albania - Iran
Źródło: BBC, Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Getty images