Łukaszenka: W Mińsku ma nie być więcej żadnych zamieszek. Ludzie są zmęczeni. Potrzebują ciszy i spokoju

Aktualizacja:
Źródło:
PAP
Łukaszenka: Dziękuję, powiedziałem już wszystko, możecie teraz krzyczeć "odejdź"
Łukaszenka: Dziękuję, powiedziałem już wszystko, możecie teraz krzyczeć "odejdź"Nexta_TV
wideo 2/21
Łukaszenka: Dziękuję, powiedziałem już wszystko, możecie teraz krzyczeć "odejdź"Nexta_TV

Wzmocnienie ochrony granic kraju w celu "niedopuszczenia na Białoruś bojowników, broni, amunicji i pieniędzy na finansowanie zamieszek" zalecił w środę prezydent Alaksandr Łukaszenka podczas posiedzenia białoruskiej Rady Bezpieczeństwa. Uczestników protestów w zakładach pracy porównał do gestapo. Wezwał do obserwacji ruchów wojsk NATO w Polsce i na Litwie. Do zachodnich polityków zaapelował, by zajęli się sprawami swoich krajów. - W Grodnie już polskie flagi wywieszają. To niedopuszczalne - mówił.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Podczas posiedzenia białoruskiej Rady Bezpieczeństwa poświęconego sytuacji w kraju prezydent Alaksandr Łukaszenka zlecił ministerstwu obrony zwrócenie szczególnej uwagi na przemieszczanie się wojsk NATO na terytorium Polski i Litwy. - Powinniśmy śledzić kierunki ich przemieszczania się oraz ich zamysły. Obecnie wszystkie je widzimy. Nie niepokoi nas to, ale są poszczególne przypadki, zwłaszcza na kierunku grodzieńskim, które dają do myślenia - powiedział Łukaszenka.

- Dlatego musimy podjąć kroki i nie bać się wyprowadzania naszych sił zbrojnych i sprzętu na tych kierunkach, gdzie dochodzi do przemieszczania się – oświadczył. Państwowemu Komitetowi Granicznemu polecił wzmocnienie ochrony granic kraju w celu "niedopuszczenia na Białoruś bojowników, broni, amunicji i pieniędzy na finansowanie zamieszek".

W posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa przez łącza wideo uczestniczyli także gubernatorzy, stojący na czele władz obwodowych Białorusi.

"Ludzie są zmęczeni. Potrzebują ciszy i spokoju"

Resortowi dyplomacji Łukaszenka nakazał informowanie zagranicznych partnerów o sytuacji na Białorusi. - Żeby wiedzieli, co dzieje się na Białorusi, znali oficjalny punkt widzenia. I uprzedzić ich, nie wstydźcie się, o odpowiedzialności za wzniecanie zamieszek. Finansowanie to jest właśnie wzniecanie – powiedział Łukaszenka. Ostrzegł, że "grzechotanie gąsienicami na granicy z Białorusią jest kontrproduktywne". - Oni powinni to rozumieć i to oni będą odpowiadać, jeśli coś się stanie - dodał.

Komitetowi Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) Łukaszenka polecił szukanie organizatorów zamieszek na ulicach. - Bez względu na to, jak trudne to jest, należy kontynuować i robić maksimum tego, co się da – powiedział Łukaszenka. Struktury KGB otrzymały również zadanie wykrywania kanałów finansowania zamieszek.

Zwracając się do MSW, Łukaszenka oświadczył, że w Mińsku ma nie być więcej żadnych zamieszek. - Ludzie są zmęczeni. Potrzebują ciszy i spokoju – oznajmił.

Wielotysięczny marsz opozycji w Mińsku
Wielotysięczny marsz opozycji w Mińsku TUT.BY

"Chcesz pracować - pracuj, nie chcesz - to za bramę"

Rząd ma się zająć sytuacją w przedsiębiorstwach państwowych, przede wszystkim powstrzymać tlący się tam bunt i nie dopuścić do strajków, by zakłady pracowały bez przerw. - Przede wszystkim trzeba pomóc kierownikom. Nie należy ich zostawiać sam na sam z tym tłumem, który czasem siedzi przy wejściu, przeszkadzając ludziom w pracy - powiedział Łukaszenka. Jego zdaniem nie należy zwiększać napięcia wewnątrz zakładów, ale działać według zasady: "Chcesz pracować – pracuj, a nie chcesz, to za bramę, nie przeszkadzaj innym". Tylko powrotu potem być już nie powinno. U nas ludzie stoją w kolejkach po tę pracę - ocenił.

Media mają "wyjaśniać, opowiadać, uprzedzać ludzi, że program tej 'czarnej sotni' (tak prezydent Białorusi określa Radę Koordynacyjną swoich oponentów – red.) to droga do przepaści i unicestwienia Białorusi jako państwa suwerennego i niepodległego". - Ponadto prowadzi nas do zderzenia z historycznie bratnim narodem, Rosjanami. Do tego nie wolno dopuścić, dlatego trzeba aktywizować media - powiedział Łukaszenka.

Jeśli ktoś w mediach – (telewizjach państwowych – red.) ONT, BT, gdzieś jeszcze, chce strajkować, wyjść i potem znowu wrócić, to takiej szansy mieć nie powinni. Odeszliście – odejdźcie – zaznaczył szef państwa.

Łukaszenka przyznał, że "bez względu na to, że w zasadzie cały kraj w większości jest zajęty pracą, to trudności w kwestii sytuacji społeczno-politycznej pozostają". - Tak jak wczoraj mówiłem, nie można się uspokajać. Tym, którzy chcą nas uśpić, się to nie uda - zapewnił. Jak dodał, cytowany przez agencję BiełTA, "kontynuowane są groźby pod adresem rodzin wojskowych, milicji, służb specjalnych, urzędników państwowych, pracowników mediów". - Podejmowane są też ataki na członków rządu - oznajmił.

- (Są) groźby i ataki na pracowników zakładów i fabryk, szefów przedsiębiorstw. Przed dniem pracy i po nim przepuszczają ich przez wejście agresywne tłumy. Jak gestapo - oświadczył szef państwa. - Wy, pracownicy, jesteście gospodarzami w tych zakładach, a z tymi uczestnikami mityngów, którzy was witają przy wejściu, się uporamy.

"Wszelkie zmiany powinny być zapisane w konstytucji"

Łukaszenka ocenił, że zmiany w kraju powinny zachodzić "w ramach prawa". - Wszelkie zmiany powinny być zapisane w konstytucji. I ta praca jest kontynuowana. Będzie aktywizowana. (...) I zgodnie z konstytucją będziemy mogli dyskutować na temat ponownych wyborów organów władzy - oznajmił Łukaszenka.

Mówiąc o Radzie Koordynacyjnej tworzonej z inicjatywy kandydatki w niedawnych wyborach prezydenckich na Białorusi Swiatłany Cichanouskiej w celu zorganizowana procesu pokojowego przekazania władzy, oznajmił: - Już się tam ustawiły kolejki i dzielą teki. Chcę powiedzieć: drodzy członkowie czarnej sotni, w kraju nie ma takiej liczby tek, ilu was jest w kolejce. Miotły i łopaty mamy. Udostępnimy.

- Chcę jeszcze raz przypomnieć: utworzenie alternatywnych, równoległych i innych organów, tych sotni, w celu przejęcia władzy, podlega karze zgodnie z prawem - oświadczył szef białoruskiego państwa.

Łukaszenka do Zachodu: zajmijcie się sprawami w swoich krajach

Łukaszenka podczas środowej narady przekonywał, że kraje Zachodu kontynuują finansowanie ulicznych protestów na Białorusi. - Zachodnie kraje już bezpośrednio, nie ukrywając, otwarcie, informują o zbieraniu środków i kierowaniu ich na Białoruś. Widzimy to. Oczywiście, nie możemy śledzić wszystkich środków, które tu trafiają. Bo bardzo dużo środków trafia w gotówce - mówił.

Wezwał zachodnich polityków, by zajęli się sprawami w swoich krajach. - Proponują nam negocjacje, rozmowy. I w tym samym czasie obstają przy swoim. (...) Zamierzają dzisiaj albo jutro przeprowadzić naradę na poziomie czy MSZ, czy szefów Unii Europejskiej (chodzi o środowy wideoszczyt Unii Europejskiej, poświęcony głównie sytuacji na Białorusi - red.). Radziłbym im: zamiast wskazywać na nas palcem, wnieście na agendę swoich narad sprawę "żółtych kamizelek" we Francji, strasznych zamieszek w USA. Chciałbym, żeby w pierwszej kolejności omówili protesty przeciwko izolacji w związku z koronawirusem w Niemczech, innych krajach Europy - dodał.

Łukaszenka "to nie jest człowiek, który się cofa"
Łukaszenka "to nie jest człowiek, który się cofa"TVN24, tut.by

Zapewnił, że obecne władze białoruskie "nie są same" i mają się "na kim oprzeć". - Jeśli ktoś myśli, że władze się przechyliły, zachwiały, to jest w błędzie. I chcę powiedzieć, że władze mają, na kim się oprzeć. Dlatego nie drgniemy. Przejdziemy swoją drogę tak jak trzeba - wskazał.

- W Grodnie już polskie flagi wywieszają. To niedopuszczalne. I podobne rzeczy będą ucinane w sposób zdecydowany - zapowiedział.

- Kolejny problem to fejki, jawne kłamstwa w internecie: zagraniczne wojska na Białorusi, sprzęt z Federacji Rosyjskiej na Białorusi (...) Jeśli chodzi o zagraniczne wojska, to dziś ani jednej osoby z innych państw na Białorusi nie ma - dodał.

Autorka/Autor:pp, momo/ja

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: