Podczas sobotniej demonstracji w Mińsku zatrzymano ponad 50 osób - takie dane zamieściło w niedzielę na swej stronie internetowej centrum praw człowieka Wiasna. Wśród zatrzymanych byli uczestnicy marszu studentów i dziennikarze. W niedzielę Białorusini kontynuują demonstracje w kilku miastach, także doszło do zatrzymań, a milicja przyznała, że w stolicy użyła gumowych kul.
Portal TUT.by przekazał, że uczestnicy sobotniego marszu studentów w Mińsku zaczęli być zatrzymywani praktycznie od razu po rozpoczęciu demonstracji. Na liście zatrzymanych zamieszczonej na stronie centrum praw człowieka Wiasna według stanu wiedzy z niedzielnego południa było 51 nazwisk.
Dziennikarze w areszcie
Wśród zatrzymanych było troje dziennikarzy pracujących dla serwisów Onliner, TUT.by i BiełaPAN. TUT.by precyzuje, że dziennikarzy zatrzymano do kontroli dokumentów, a po kilku godzinach okazało się, że wszczęto wobec nich postępowanie administracyjne na podstawie artykułów dotyczących naruszenia porządku organizacji albo przeprowadzenia masowych wydarzeń i niepodporządkowania się poleceniom milicji. Portal informuje, że dziennikarze znajdują się w areszcie przy ulicy Akrescina.
W sobotę odbył się także marsz kobiet. Podczas tej demonstracji nikt nie został zatrzymany - twierdzi Wiasna.
"Oddano kilka ostrzegawczych strzałów w powietrze gumowymi kulami"
W niedzielę Białorusini ponownie wyszli na ulice w geście protestu przeciwko sierpniowym wyborom prezydenckim, których wyników nie uznają. W stolicy kraju na opozycyjny marsz stawiło się 30 tysięcy osób - podał Interfax.
W centrum miasta zastosowano wzmocnione środki bezpieczeństwa. Dziennikarze podają, że w pobliżu administracji prezydenta stanęła armatka wodna. Przed rezydencją Alaksandra Łukaszenki rozmieszczono 10 transporterów opancerzonych - relacjonuje Interfax-Zapad, powołując się na świadków. Rezydencja została otoczona podwójnym kordonem milicjantów i wojskowych. Ponad 10 wojskowych ustawiło się także przy obelisku Mińsk-Miasto Bohater.
Późniejszym popołudniem milicja w Mińsku poinformowała, że strzelała w powietrze gumowymi kulami, ponieważ protestujący rzucali w funkcjonariuszy kamieniami. "Oddano kilka ostrzegawczych strzałów w powietrze gumowymi kulami, po tym, gdy służbowy pojazd i funkcjonariusze zostali obrzuceni kamieniami z agresywnie nastawionego tłumu" - przekazała mińska milicja agencji Interfax-Zapad. Według AFP zatrzymano ponad 100 uczestników opozycyjnej demonstracji.
Świadkowie informują o tym, że słyszeli odgłosy podobne do wybuchów granatów hukowych. Milicja zapewniła jednak, że nie używała w niedzielę podczas akcji takich środków.
Problemy z internetem w Mińsku
W Mińsku w niedzielę występują także problemy z łącznością przez mobilny internet. TUT.by podaje, że zaczęły się przed godziną 14, na którą zaplanowano początek marszu.
Operator MTS przekazał, że w ramach działań organów władzy "w celu zapewnienia bezpieczeństwa narodowego dziś w Mińsku został ograniczony dostęp do sieci internet". Operator A1 potwierdził, że tego dnia w białoruskiej stolicy na polecenie władz państwowych zmniejszono przepustowość internetu mobilnego. Portal TUT.by przypomina, że podobne problemy z dostępem do sieci były też podczas poprzednich niedzielnych akcjach protestu w sierpniu i wrześniu.
Protesty i zatrzymania także w innych miastach
Podczas manifestacji w Brześciu około stu protestujących skandowało "Mińsk, jesteśmy z wami!". W Nowogródku na akcję protestacyjną przyszło około 50 osób. Pięciu jej uczestników zatrzymano.
Czytelnicy TUT.by informują także o zatrzymaniu ośmiu osób podczas pokojowej akcji w Swietłagorsku. Według portalu wśród zatrzymanych jest obrończyni praw człowieka z centrum Wiasna.
Protesty na Białorusi nie ustają
Na Białorusi od ponad dwóch miesięcy trwają protesty po wyborach prezydenckich z 9 sierpnia, w których, według oficjalnych wyników, Alaksandr Łukaszenka zdobył ponad 80 proc. głosów. Uczestnicy protestów nie uznają tych rezultatów i domagają się powtórnych wyborów.
Źródło: PAP, TUT.by