Białoruś rozlokowała oddziały swojej armii na zachodniej granicy kraju - przekazał we wtorek prezydent Alaksandr Łukaszenka. Ocenił, że na Białorusi pojawiają się problemy "nie tylko wewnątrz, ale i z zewnątrz". Opozycję ostrzegł, że "mamy dość środków, by ostudzić niektóre gorące głowy".
Na Białorusi trwają protesty przeciwko - jak ocenia białoruska opozycja - sfałszowaniu wyborów prezydenckich z 9 sierpnia, które według oficjalnych wyników wygrał ubiegający się o reelekcję Alaksandr Łukaszenka. Zatrzymano prawie siedem tysięcy osób, wiele z nich brutalnie pobito. Dochodzi do strajków w zakładach pracy.
"Dziś pojawiają się u nas problemy nie tylko wewnątrz, ale też z zewnątrz"
Alaksandr Łukaszenka w czasie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Białorusi oświadczył, że chce omówić "nie tylko sytuację wewnątrz kraju, ale i poza nim, szczególnie na granicach".
Nawiązał do swojego polecenia z minionego weekendu, by przerzucić pewne siły ze wschodniej części kraju na zachód. Wyjaśnił, że polecenie to zostało spełnione. - Rozlokowaliśmy oddziały bojowe naszej armii na zachodnich granicach naszego kraju, wprowadziliśmy je w stan pełnej gotowości bojowej - oświadczył. - Dziś pojawiają się u nas problemy nie tylko wewnątrz, ale też z zewnątrz - ocenił, dodając, że są to "absolutnie skoordynowane działania".
- Ale to jeszcze nie jest szczyt, wydarzenia będą się rozwijać w odpowiedni sposób i zdajemy sobie sprawę, w którym to będzie kierunku - powiedział.
"Oni chcą ni mniej ni więcej, tylko przekazania im władzy"
Na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa kraju Łukaszenka oskarżył opozycję o próby zmylenia władzy zapewnieniami, że nie chce ona konfrontacji. Zapewnienia te - oświadczył - są "parawanem". - Oni chcą ni mniej ni więcej, tylko przekazania im władzy. My to oceniamy jednoznacznie, to jest próba przejęcia władzy ze wszystkimi wypływającymi z tego konsekwencjami - powiedział Łukaszenka.
- Chcę uprzedzić tych, którzy weszli do tego sztabu (opozycji – red.), że będziemy podejmować adekwatne kroki. Wyłącznie zgodnie z konstytucją i prawem. Mamy dość tych środków, by ostudzić niektóre gorące głowy - ostrzegł.
Oświadczył, że w skład rady koordynacyjnej weszli "obrażeni, którzy kiedyś byli u władzy", a także "rozszalali naziści". Mówiąc o programie opozycji, oznajmił, że ani w NATO, ani w Unii Europejskiej "nikt nie czeka" na Białoruś i oskarżył opozycję o to, że jej celem jest wprowadzenie "pełzającego zakazu języka rosyjskiego".
"Naszym celem nie jest obalenie władzy"
Rada koordynacyjna, która powstała z inicjatywy Swiatłany Cichanouskiej w celu zorganizowana pokojowego procesu przekazania władzy na Białorusi, ma odbyć pierwsze posiedzenie w środę - przekazała przedstawicielka sztabu kandydatki w wyborach prezydenckich Wolha Kawalkawa.
- Naszym celem nie jest obalenie władzy i przejęcie władzy sposobem niekonstytucyjnym, i nie jest wezwanie do przemocy - powiedział prawnik Cichanouskiej Maksim Znak. Jak dodał, "dla wszystkich członków rady jest oczywiste, że w kraju mamy do czynienia z kryzysem". Według niego celem działania rady jest zapewnienie pokojowego transferu władzy.
Chętni do udziału w radzie koordynacyjnej zgłaszali swoje kandydatury. Jak powiedział Znak, musi to być osoba przebywająca na terytorium Białorusi i reprezentująca jakąś grupę społeczną.
Źródło: PAP