Najlepszy środek transportu dla żołnierzy walczących w Afganistanie? Własne nogi. Na piechotę chodzi się na patrole i żeby zasięgnąć języka. I nierzadko przypłaca się to kalectwem, bo miny przeciwpiechotne są wszędzie.
W Afganistanie miny przeciwpiechotne to najbardziej popularna broń. Są wszędzie. A żołnierze dużo chodzą pieszo.
- To jest najłatwiejszy sposób na to, żeby się poruszać po okolicy. Tak najłatwiej rozmawiać z okolicznymi mieszkańcami. To jest po prostu rodzaj ryzyka, które musisz podjąć - mówi sierżant Thomas Humphrey, który walczył w Afganistanie. Trafił na minę. Stracił nogę.
- Siedziałem na piasku, i kopałem wokół siebie. Próbowałem znaleźć moją lewą nogę, ale nie udało mi się - mówi.
Inny żołnierz, kapitan Gabriel Martinez, stracił obie nogi. Cały czas potrzebuje silnych środków przeciwóblowych. - Pamiętam, że wyleciałem wysoko w powietrze. Gdy wylądowałem, miałem małe spotkanie sam na sam z Bogiem. I on mnie zapytał: Gabriel, czy chcesz żyć? A ja powiedziałem: tak, chcę żyć - relacjonuje żołnierz.
Wojna na techniczne nowinki
W czasach, kiedy wojny toczy się bardziej za pomocą technicznych nowinek niż bezpośredniej walki, niezwykle ważny jest personel medyczny i wyposażenie szpitali. Z roku na rok zaopatrzenie jest bogatsze. Jak opowiada polski lekarz, Mikołaj Wróble, na początku Polacy dysponowali tylko podstawowymi lekami i opatrunkami. Musiały wystarczyć do momentu, kiedy przyleciał śmigłowiec, by zabrać rannego do szpitala w Bagdadzie lub Karbali.
Taką drogę przebył Tomasz Kloc, który został ranny w 2003 roku. Trafił do szpitala w Bagdadzie. Na opiekę nie narzekał, chociaż obrażenia były poważne: rany szarpane uda, brzucha i ręki.
Ranni nie tracą jednak pogody ducha. - Nie jestem przestraszony, nie jestem zmartwiony. Jestem bardziej zaniepokojony tym, jak to będzie założyć te protezy i chodzić w nich - mówi Martinez. Ale rehabilitacja to nie tylko nauka chodzenia na protezach, to również długa terapia psychologiczna.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24