Prezydentka Mołdawii Maia Sandu oskarżyła w poniedziałek Rosję o próby wpływania na wynik wyborów parlamentarnych, zaplanowanych na 28 września. - Ludzie codziennie są odurzani kłamstwami - podkreśliła.
- Setki osób otrzymują wynagrodzenie za wywoływanie zamieszek i przemocy oraz szerzenie strachu - powiedziała Sandu w nagraniu opublikowanym w internecie. Dodała, że Kreml za setki milionów euro chce kupować "setki tysięcy głosów po obu stronach Dniestru i za granicą".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wpatrzeni w Rosję. Cztery partie łączą siły i chcą obalić rząd
- Apeluję do wszystkich obywateli: nie możemy pozwolić na przekazanie naszego kraju w ręce zagranicznych interesów - podkreśliła Sandu.
Zatrzymania w całej Mołdawii
Również w poniedziałek władze w Kiszyniowie poinformowały, że w wyniku operacji, podczas której dokonano 250 rewizji, zatrzymano 74 osoby. Mołdawska policja przekazała, że akcja była elementem śledztwa w sprawie wspieranego przez Rosję planu wzniecenia "masowych zamieszek" i destabilizacji kraju przed zaplanowanymi na przyszłą niedzielę wyborami parlamentarnymi.
Policja przekazała, że przeszukania objęły ponad 100 osób i doszło do nich w miejscowościach w całym kraju. Główny prokurator Mołdawii Victor Furtuna wyjaśnił, że zatrzymani pozostaną w zamknięciu do 72 godzin.
Dodał, że podejrzani to mężczyźni w wieku od 19 do 45 lat. Większość z nich miała "systematycznie podróżować" do Serbii, gdzie mieli przechodzić szkolenie "w zakresie siania niepokoju i destabilizacji".
Szef mołdawskiej policji Viorel Cernauteanu zapewnił, że śledztwo "nie było skierowane przeciwko podmiotom politycznym, wbrew (różnym) interpretacjom. Jego celem było raczej udokumentowanie zamiarów przestępczych i organizacji tych osób, które udały się do Serbii na szkolenie".
Wybory parlamentarne w Modławii
Według sondaży głównym rywalem rządzącej liberalnej Partii Działania i Solidarności (PAS), na czele której stoi Sandu, jest prorosyjski Wyborczy Blok Patriotyczny (BEP). Tworzą go cztery ugrupowania, a jego liderem jest były prezydent Mołdawii i zarazem lider Partii Socjalistów, Igor Dodon.
W ostatnich tygodniach działacze BEP skarżyli się, że stali się celem ataków sił bezpieczeństwa.
Sandu określiła nadchodzące głosowanie jako "najważniejsze wybory" w historii Mołdawii i ostrzegła, że Moskwa chce wpłynąć na ich wynik, "by utrzymać Kiszyniów w swojej strefie wpływów". Rosja zaprzecza, by w jakikolwiek sposób ingerowała w wewnętrzne sprawy Mołdawii.
Autorka/Autor: asty/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/DUMITRU DORU