Turcja nie pozostanie poza koalicją międzynarodową zwalczającą organizację Państwo Islamskie (IS) - powiedział w niedzielę prezydent Recep Tayyip Erdogan. Ankara ma zdecydować w nadchodzącym tygodniu o formie swego zaangażowania.
Przez wiele miesięcy Zachód był zawiedziony powściągliwością Turcji wobec działań przeciwko IS, jednak niedawna podróż Erdogana do USA wydaje się zmieniać stan rzeczy.
"Nie możemy pozostać poza"
- Przeprowadzimy w tym tygodniu rozmowy z odpowiednimi władzami. Będziemy tam, gdzie powinniśmy być. Nie możemy pozostać poza - powiedział Erdogan na międzynarodowym forum gospodarczym w Stambule. Dodał, że niezbędna może się okazać interwencja sił lądowych.
Premier Turcji Ahmet Davutoglu oświadczył w niedzielę, że rząd w poniedziałek zaprezentuje projekt mandatu autoryzującego interwencję sił zbrojnych w Iraku i Syrii. Kwestia ta będzie omawiana w tureckim parlamencie w czwartek.
"Bomby to rozwiązanie prowizoryczne"
Prezydent Erdogan podkreślił, iż nie sądzi, by jakakolwiek akcja militarna wystarczyła do pokonania IS, i że rozwiązanie długoterminowe wymaga uporania się z problemami politycznymi Syrii i Iraku. - Bomby to rozwiązanie prowizoryczne - stwierdził Erdogan.
Ankara uzasadniała brak zaangażowania w walkę z IS koniecznością chronienia uprowadzonych w czerwcu w Mosulu 49 pracowników tureckiego konsulatu. Porwani wrócili do kraju przed tygodniem.
Erdogan już podczas pobytu w Nowym Jorku zapowiadał, że Turcja może zapewnić wsparcie wojskowe i logistyczne koalicji walczącej z bojownikami Państwa Islamskiego w Syrii.
Autor: jl//gak / Źródło: PAP