Prowokacje Korei Północnej będą skutkować jeszcze większą dyplomatyczną i ekonomiczną izolacją tego kraju - oświadczył rzecznik prezydenta Korei Południowej Mun Dze Ina.
W piątek rano czasu lokalnego Korea Północna przeprowadziła kolejną próbę rakietową. Pocisk wystrzelony z miasta Sunan, w pobliżu Pjongjangu, przeleciał nad północną Japonią i spadł do Pacyfiku - poinformowały armie Korei Południowej i USA.
Według południowokoreańskiej armii pocisk przeleciał 3700 kilometrów, na maksymalnej wysokości 770 kilometrów. Armia USA podała, że był to pocisk balistyczny zasięgu pośredniego - IRBM (Intermediate-Range Ballistic Missile) i nie stanowił on zagrożenia dla Ameryki Północnej ani też dla będącej amerykańskim terytorium wyspy Guam na Pacyfiku, gdzie USA mają bazy wojskowe.
Reuters podkreśla jednak, że wystrzelony z Korei Północnej pocisk o takim zasięgu mógłby osiągnąć terytorium Guam.
Seul szykuje się do ataku impulsem elektromagnetycznym
Kolejny test Pjongjangu skomentował w piątek rzecznik południowokoreańskiego prezydenta, Park Su Hiun.
- Prezydent Mun nakazał urzędnikom przeprowadzenie szczegółowej analizy oraz przygotowanie się na możliwe kolejne zagrożenia ze strony Korei Północnej jak atak z użyciem impulsu elektromagnetycznego (EMP) czy ataki biochemiczne - mówił na briefingu.
Kolejne sankcje
W poniedziałek Rada nałożyła na Koreę Północną nowe sankcje, które są odpowiedzią na próbę nuklearną z 3 września. Władze w Pjongjangu oświadczyły wówczas, że "całkowitym powodzeniem" zakończyła się przeprowadzona przez Koreę Północną próba z użyciem bomby wodorowej przeznaczonej do montażu na międzykontynentalnych pociskach balistycznych.
Jak przypomina Reuters, na początku września Pjongjang ostrzegał, że posiada "wielofunkcyjną bombę termonuklearną o wielkiej sile zniszczenia", za pomocą której można przeprowadzić atak EMP.
Eksperci nie są zgodni co do tego, czy Korea Północna faktycznie ma możliwości dokonania ataku z użyciem impulsu elektromagnetycznego, który mógłby poważnie uszkodzić m.in. sieci energetyczne.
Autor: pk\mtom/jb / Źródło: PAP