Port przejęty, Kaddafi ma coraz mniej do stracenia


W jednym z ostatnich bastionów sił lojalnych wobec Muammara Kaddafiego padł kolejny punkt oporu. Rebelianci przejęli kontrolę nad portem w Syrcie.

W nocy doszło do starć i obecnie kontrolujemy port - powiedział Mustafa ben Dardef, dowodzący oddziałem stacjonującym w pobliżu rodzinnego miasta Kaddafiego. - Kiedy będziemy zbliżać się do centrum miasta, dojdzie do walk ulicznych, przygotowujemy się na nie - wyjaśnił inny z powstańców lojalnych wobec Narodowej Rady Libijskiej.

Na 70-tysięczną Syrtę, która znajduje się około 360 km na wschód od Trypolisu, powstańcy nacierają zarówno ze wschodu jak i z zachodu.

W poniedziałek siły nowych libijskich władz przejęły magazyn broni sił wiernych Kaddafiemu, a samoloty NATO trzeci dzień z rzędu bombardowały cele w mieście. Według komunikatu Sojuszu Północnoatlantyckiego, w trakcie sobotnich nalotów na rejon Syrty zaatakowano dwa ośrodki dowodzenia i kontroli, miejsce zbiórek wojskowych, bunkier magazynowy, instalację radarową i 29 pojazdów.

Według ONZ z Syrty, w której - jak relacjonują świadkowie - nie ma elektryczności, brakuje wody i jedzenia, uciekło prawie 2 tys. ludzi.

Sukcesy rebeliantów w Syrcie nie oznaczają jednak, że siły Kaddafiego całkowicie opuściła wola walki. W niedzielę lojaliści przeszli nawet do lokalnego kontrataku zabijając kilku rebeliantów w historycznym mieście Ghadames na południu kraju.

Kłopoty w obozie zwycięzców

To jednak nie front zdaje się teraz być największym problemem powstańców, ale spory frakcyjne we własnym obozie. Przewodniczący Narodowej Rady Libijskiej Mustafa Dżalil przyznał w poniedziałek szczerze, że powstańcy muszą zmierzyć się z "typowo libijską mentalnością, zgodnie z którą każde plemię, każdy region, każde miasto powinny dostać swoją część w nowym rządzie". - Tymczasem nie wyzwoliliśmy jeszcze całego terytorium i Kaddafi wciąż jest w stanie nam zaszkodzić - ostrzegał Dżalil.

Narodowa Rada Libijska została uznana przez ONZ za oficjalnego reprezentanta narodu libijskiego. Na początku września ogłosiła, że zamierza kierować krajem do czasu wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego. Mają się one odbyć się w ciągu ośmiu miesięcy. Zdaniem ONZ, termin ten należy liczyć od całkowitego wyzwolenia kraju, podczas gdy obecnie powstańcy kontrolują ok. 90 proc. jego terytorium. Później mają odbyć się wybory powszechne.

Źródło: PAP