"Specjalna relacja" USA z Wielką Brytanią "nie tylko trwa, ale też kwitnie" mimo różnic w podejściu obu rządów do nowych wyzwań geopolitycznych, takich jak rola Chin oraz polityka wobec Iranu - oświadczył w środę w Londynie sekretarz stanu USA Mike Pompeo. W trakcie wizyty poruszył między innymi kwestię zgody brytyjskiego rządu na użycie produktów chińskiego koncernu w sieci 5G. - Zadajcie sobie pytanie: czy Żelazna Dama pozwoliłaby Chinom kontrolować internet przyszłości? - mówił.
Pompeo przyjechał do Londynu na miesiąc przed planowaną na początek czerwca wizytą państwową prezydenta USA Donalda Trumpa w Wielkiej Brytanii. W trakcie pobytu spotkał się w środę z premier Theresą May oraz z ministrem spraw zagranicznych Jeremym Huntem.
Na wspólnej konferencji z Huntem szef amerykańskiej dyplomacji odniósł się między innymi do kontrowersji wokół medialnego przecieku o spodziewanej zgodzie brytyjskiego rządu na użycie produktów chińskiej firmy Huawei w peryferyjnej infrastrukturze sieci 5G.
Wielka Brytania otwarta na chińską infrastrukturę
Konserwatywny dziennik "Daily Telegraph" podał przed dwoma tygodniami, że wbrew rekomendacjom niektórych ministrów, w tym między innymi byłego już ministra obrony Gavina Williamsona, nie zdecydowano się na całkowity zakaz stosowania technologii Huawei przy tworzeniu 5G mimo obaw, że produkty chińskiego giganta mogą posłużyć do zbierania danych wywiadowczych dla władz w Pekinie.
Jak podkreślano, taka decyzja byłaby niezgodna ze stanowiskiem Stanów Zjednoczonych, Australii i Nowej Zelandii, które wykluczyły Huawei z budowy najważniejszych elementów państwowej infrastruktury telekomunikacyjnej.
Doniesienia w tej sprawie były dementowane przez przedstawicieli rządu, którzy tłumaczyli, że ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta. Wewnętrzne śledztwo w sprawie przecieku doprowadziło do dymisji Williamsona, który został obciążony polityczną odpowiedzialnością za przekazanie tajnych informacji dziennikarzowi.
"Rozmowy techniczne" w sprawie Huawei
Pompeo zaznaczył w środę, że amerykańska administracja "przedstawia swoje poglądy [na ten temat - przyp. red.] bardzo jasno". - Mam obowiązek zadbać o to, aby miejsca, w których chcemy operować, w których znajdują się amerykańskie informacje i przechowywane są dane dotyczące bezpieczeństwa narodowego, funkcjonowały w oparciu o zaufane sieci - oświadczył.
Zaznaczył też, że USA wciąż prowadzą z rządem w Londynie "rozmowy techniczne" w tej sprawie. Jednocześnie powiedział, że "każdy kraj ma suwerenne prawo samodzielnego decydowania, jak chce sobie radzić z tym wyzwaniem".
W późniejszej wypowiedzi podczas wykładu zorganizowanego przez konserwatywny think tank Centre for Policy Studies (CPS) Pompeo poszedł o krok dalej. - Zadajcie sobie pytanie: czy Żelazna Dama pozwoliłaby Chinom kontrolować internet przyszłości? - mówił, nawiązując do byłej premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher.
Sprzeczne podejście w sprawie dżihadystów
W trakcie wcześniejszej konferencji prasowej z Huntem sekretarz stanu zasygnalizował także, że Waszyngton różni się z Londynem w podejściu do przyjmowania z powrotem obywateli, którzy zdecydowali się na walkę na rzecz dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS).
W lutym tego roku brytyjski rząd postanowił pozbawić brytyjskiego obywatelstwa 19-letnią Shamimę Begum, która wyjechała do Syrii i wyszła tam za bojownika IS, a później zamierzała wrócić do kraju i tam wychowywać urodzone w Syrii dziecko. Zmarło ono wkrótce później w obozie dla uchodźców.
Pytany, czy jest sfrustrowany decyzją Brytyjczyków w tej sprawie, Pompeo powiedział, że USA "oczekują, że każdy kraj będzie pracował nad tym, aby przyjąć z powrotem i zatrzymać tych bojowników", wszczynając przeciw nim sprawy karne.
- Otoczyliśmy ich, aresztowaliśmy i teraz musimy ich zatrzymać, aby nie stwarzali dodatkowego ryzyka dla nikogo na świecie - zaznaczył. Dodał, że takie działanie jest konieczne, aby później "nie trzeba było ponownie walczyć z tymi samymi terrorystami".
Pompeo krytykuje Corbyna
Wielka Brytania i USA różnią się także w podejściu do Iranu. Waszyngton zdecydował między innymi o wycofaniu się z porozumienia nuklearnego z rządem w Teheranie, a Pompeo w środę nie wykluczył dalszego zaostrzenia sankcji wobec reżimu - wbrew apelom Wielkiej Brytanii, by nie podejmować takiego kroku.
Podczas pobytu w Londynie Pompeo skrytykował także lidera opozycyjnej Partii Pracy Jeremy'ego Corbyna, który w ostatnich tygodniach wyrażał poparcie dla rządu Nicolasa Maduro w Wenezueli.
Szef dyplomacji USA, które jako jeden z pierwszych krajów za prawowitego przywódcę Wenezueli uznały przewodniczącego parlamentu Juana Guaido i domagają się ustąpienia Maduro, ocenił takie stanowisko jako "obrzydliwe".
Autor: asty//now / Źródło: PAP