35-letni Gary Withers nie upił się bez powodu. W ubiegłym tygodniu zdał egzamin, uprawniający go do noszenia broni. W Wielkiej Brytanii większość policjantów nie ma takiego przywileju, dlatego zdobycie uprawnienia jest traktowane jako wyróżnienie.
Ciężka noc
Withers postanowił uczcić sukces i razem z kolegami zrobił to tak, że wyrzucono go z Hotelu Savoy, gdzie wypił "trochę" za dużo. Gdy wracał późnym wieczorem do domu, nogi zaniosły go przed katedrę Św. Pawła, gdzie od tygodni stoi rozbite obozowisko na wzór inicjatywy "Okupuj Wall Street".
Policjant miał wdać się w rozmowę z antykapitalistami i zadzierzgnął z nimi taką nić porozumienia, że ci postanowili położyć ledwo trzymającego się mężczyznę na posłanie w jednym z namiotów. Withers zasnął kamiennym snem i obudził się koło południa dnia następnego, nic nie pamiętając. Pilnujący obozowiska policjanci byli zdumieni, gdy zobaczyli znajomą twarz kolegi, który wytoczył się z namiotu wykazując jeszcze oznaki intoksykacji.
- Gary, który jest byłym wojskowym, przeżył szok swojego życia, gdy zorientował się, że przyłączył się do "łachmaniarzy" i zdrzemnął się na ulicy - powiedział brytyjskim mediom anonimowy policjant. Whiters ma być "bardzo zawstydzony" i jest tematem żartów całej Metropolitan Police. - Wiemy o tym incydencie i rozważamy podjęcie kroków dyscyplinarnych wobec tego oficera - stwierdził w rozmowie z "Daily Mail" rzecznik Met Police.
Źródło: Daily Mail