Polak porwany w ubiegłym tygodniu przez nigeryjskich piratów odzyskał wolność. Podobnie jak czterej uprowadzeni wraz z nim Ukraińcy i Rosjanie, Polak pracował dla włoskiej firmy produkującej rurociągi naftowe.
- Napłynęła do nas krótka informacja, potwierdzająca fakt uwolnienia Polaka. Nie znamy natomiast żadnych szczegółów, co do warunków przetrzymywania ani kwestii ewentualnego okupu - potwierdził Polskiemu Radiu rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Piraci porwali Polaka w czwartek, gdy napadli na okręt "Hercules", na którym był kucharzem. Jednostka płynęła ok. 20 mil od nigeryjskich brzegów.
Rosjanie milczą o szczegółach
Szczegółów uwolnienia nie chcą również ujawniać Rosjanie, których dwóch obywateli zostało uprowadzonych razem z Polakiem. Radca ambasady rosyjskiej w Lagos Wiktor Gonczarow nie chciał powiedzieć, czy za zakładników zapłacono okup.
Podał jedynie w komunikacie, że uwolniono ich w wyniku negocjacji podjętych przez nigeryjskie siły specjalne. Ambasada twierdzi, że piraci należą do ugrupowania "Armia Wyzwolenia".
Według rosyjskiej agencji ITAR-TASS uwolniona piątka zmierza do bazy tej firmy w Nigerii, gdzie wszyscy przejdą badania medyczne i odpoczną.
Porwania sposobem na dobry zarobek
Porwania zagranicznych pracowników sektora naftowego oraz ataki na rafinerie zapoczątkowały w 2006 r. podziemne organizacje i ugrupowania, takie jak Ruch na Rzecz Wyzwolenia Delty Nigru, walczące o większy udział miejscowej ludności w zyskach z wydobywanych tam bogactw naturalnych. Wkrótce jednak dołączyły do nich gangi, specjalizujące się w porwaniach dla okupu i kradzieży ropy.
W ciągu ostatnich dwóch lat uprowadzono w Nigerii około 200 obcokrajowców. Większość z nich uwolniono.
Źródło: IAR, PAP