Pojechała do Berlina. Trafiła do aresztu, jej dzieci do ośrodka. Nie spędzą razem świąt

Gdy pani Anna wybrała się na wycieczkę do Berlina, zatrzymały ją niemieckie służby.
Gdy pani Anna wybrała się na wycieczkę do Berlina, zatrzymały ją niemieckie służby.
Źródło: Felix Marx/Shutterstock
Dzieci zatrzymanej ponad miesiąc temu w Niemczech Polki prawdopodobnie spędzą święta placówce opiekuńczej Jugendamt. Ich matka będzie wciąż w areszcie. To dlatego, że proces ekstradycyjny kobiety przedłuży się. Prokuratura z Kalifornii poprosiła o dodatkowy czas na dostarczenie dokumentów. Niemcy na to przystali.
Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Historię pani Anny opisywaliśmy w TVN4+. Kobieta jest ścigana przez USA w związku z podejrzeniem uprowadzenia trójki swoich dzieci. Polski sąd uznał jednak, że nie popełniła przestępstwa i odmówił wydania jej Stanom Zjednoczonym.
  • Gdy wybrała się na wycieczkę do Berlina, zatrzymały ją niemieckie służby. Teraz przebywa w areszcie, a jej dzieci w placówce opiekuńczej.
  • Standardowo postępowanie ekstradycyjne trwa 40 dni, ale amerykańska prokuratura zawnioskowała o przedłużenie terminu o 20 dni. Niemiecki sąd się na to zgodził.
  • Ta decyzja niemieckiego sądu oznacza, że święta Bożego Narodzenia trójka dzieci w wieku od 9 do 14 lat spędzi w Niemczech, w ośrodku Jugendamt, czyli niemieckiego urzędu ds. młodzieży.

Pochodząca ze Szczecina pani Anna od ponad miesiąca przebywa w niemieckim areszcie. Trójka jej dzieci jest w ośrodku opieki zastępczej Jugendamt w Greifswaldzie. Czekają tam na decyzję, pod czyją opiekę trafią.

- Postępowanie przeciąga się, wnuki mają dość - ocenia babcia, pani Maria. - Mama powiadomiła je, że muszą jeszcze wytrzymać, bo prawdopodobnie cały grudzień i część stycznia spędzą w placówce.

Propozycja posiedzenia: 8 stycznia

- Niemiecki sąd rodzinny zaproponował, by posiedzenie w sprawie dzieci odbyło się 8 stycznia - informuje obrońca kobiety mecenas Krzysztof Peśla. - Sąd uzasadnia, że chce poczekać na wynik procesu o ekstradycję - tłumaczy prawnik.

W odpowiedzi na nasze pytania dyrektor Sądu Rejonowego w Rostocku nie wskazuje konkretnej daty rozprawy. Stephan Loheit pisze jedynie, że zastosowano tryb przyspieszony. "Dalsze postępowanie będzie zależało od oświadczeń stron i zostanie rozstrzygnięte przez niezawisłe sądownictwo" - dodaje.

Jak wyjaśnia dyrektor, ocena stanu prawnego i sposób prowadzenia procesu, na przykład ustalanie harmonogramu, należy do obowiązków przewodniczącego składu orzekającego.

"Jego działalność jest objęta szczególną ochroną na mocy art. 97 ust. 1 Ustawy Zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec, gwarantującą jego niezależność zawodową i osobistą" - tłumaczy.

Stąd "zabrania się jakiegokolwiek wpływu na orzeczenia merytoryczne i proceduralne".

Czytaj także: