Po nalotach fala ochotników. Sześć tysięcy nowych bojowników dżihadu

Dżihadystom nie brakuje chętnych do walki

Od rozpoczęcia przez USA nalotów na Państwo Islamskie w szeregi radykałów wstępują tysiące ochotników - twierdzi Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, monitorujące przebieg wojny domowej w Syrii.

Jak twierdzi mająca siedzibę w Londynie syryjska organizacja, która zbiera informacje od siatki współpracowników i informatorów w Syrii, w ciągu ostatnich sześciu tygodni szeregi Państwa Islamskiego powiększyły się o sześć tysięcy ludzi.

Większość ma być obywatelami Syrii i Iraku, którzy znaleźli się na terenie kontrolowanym przez dżihadystów. 1,3 tysiąca przybyło jednak zza granicy. Na tereny kontrolowane przez Państwo Islamskie przedostali się głównie z Turcji.

Bomby zwiększają chęć walki?

Dowódcy umiarkowanych bojówek walczących z reżimem Baszara el-Asada mieli jeszcze przed rozpoczęciem amerykańskich nalotów ostrzegać, że tylko zwiększą one lokalne poparcie dla dżihadystów. Państwo Islamskie prowadzi skuteczną i "agresywną" kampanię propagandową skierowaną do młodych muzułmanów, tych na kontrolowanych przez nich terenach i zradykalizowanych obywateli państw Europy.

W efekcie do punktów werbunkowych dżihadystów ustanowionych w miastach tuż przy granicy z Turcją zgłasza się po 20 osób dziennie. Według obliczeń Obserwatorium w sześć tygodni ochotników pojawiło się łącznie sześć tysięcy. Jak twierdzi Abdurrahman Saleh, rzecznik Armii Islamu (religijna bojówka rebeliancka w Syrii), większość z nich ma mieć od 15 do 20 lat i nigdy wcześniej nie było zaangażowanych w dżihad.

Poza skuteczną propagandą przedstawiającą amerykańskie naloty jako próby powstrzymania zwycięskiego pochodu odrodzenia islamu w czystej formie, do walki w szeregach Państwa Islamskiego zachęcają pieniądze. Jak twierdzą przedstawiciele umiarkowanej Wolnej Armii Syrii, doświadczony bojówkarz z północnej Afryki czy Czeczenii może zarobić niemal tysiąc dolarów miesięcznie. Specjaliści, tacy jak lekarze czy technicy, mają dostawać jeszcze więcej.

Amerykańskie naloty na dżihadystów rozpoczęły się sześć tygodni temu. Początkowo były wymierzone w ich pozycje na terytorium Iraku, gdzie siły rządowe i Kurdowie nie dają sobie rady z naporem fanatyków. Od minionego tygodnia ataki są również przeprowadzane na zaplecze Państwa Islamskiego w Syrii. Tam dżihadyści kontrolują już od wielu miesięcy praktycznie całą wschodnią część kraju.

[object Object]
Wielu Syryjczyków wymaga pilnej pomocy humanitarnejReuters
wideo 2/22

Autor: mk\mtom / Źródło: Haaretz, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: