Gdy w 2005 r. w autobiografii "The Bad Life" Frederic Mitterand napisał, że płacił "młodym chłopcom" za seks, mógł się spodziewać, iż sprawa powróci. Powróciła, gdy Mitterand - kuzyn byłego prezydenta, dziś minister kultury - stanął w obronie Romana Polańskiego.
Polański ma prawo do "solidarności i współczucia", choć zarzucane mu przestępstwo jest poważne, stwierdził Mitterrand na początku października. Wyraził też wątpliwości, czy amerykańskie sądy sprawiedliwie potraktują reżysera, ściganego za przestępstwo seksualne na podstawie listu gończego wystawionego przed 31 laty.
Płaciłem chłopcom
Chociaż później Mitterand przyznał, że poniosły go emocje, znalazł się w ogniu krytyki. Wypomniano mu bowiem słowa z jego własnej książki. W 2005 r. Mitterand, zadeklarowany homoseksualista, pisał: - Wpadłem w nałóg płacenia za chłopców. (...) Wszystkie te rytuały handlu młodymi ludźmi, niewolnikami podniecały mnie niezwykle... dostatek bardzo atrakcyjnych i natychmiast dostępnych młodych chłopców wprawił mnie w stan żądzy."
Ministrowi nikt nic nie zarzucił
Zestawiając książkę i wypowiedzi Mitteranda politycy opozycyjnej skrajnej prawicy żądają ustąpienia ministra. Według mediów głosy takie podnoszą się nawet z ław popierającej rząd Unii na rzecz Ruchu Ludowego.
Jednak doradca prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego Henri Guaino zapewnił, że nie ma podstaw do wyrzucenia Mitteranda z rządu, a głosy domagające się jego dymisji z partii rządzącej się nie podnoszą.
Przypomniał też, że po rewelacjach z autobiografii Mitteranda żadne zarzuty nie zostały wobec niego sformułowane.
Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org