Pierwsza analiza po szczycie: NATO odpowiada Putinowi, dżihadyści na celowniku


Decyzje szczytu NATO o wzmocnieniu wspólnej obrony powinny uspokoić kraje Sojuszu sąsiadujące z Rosją - pisze w swojej analizie Marek Świerczyński, dziennikarz TVN24. - Na agresję Putina NATO reaguje stanowczo, choć bez demonstracyjnego zrywania porozumień z Moskwą. Dla zachowania równowagi Pakt zwraca się przeciw dżihadystom z Państwa Islamskiego i nie wyklucza udziału w ich eliminacji.

Największym osiągnięciem walijskiego szczytu NATO kilka chwil po jego zakończeniu wydaje się to, że żadna z istotnych zapowiedzi dotyczących wzmocnienia postawy Sojuszu wobec agresywnej polityki Rosji nie została osłabiona czy wręcz usunięta z dyskusji. Mało tego, retoryka towarzysząca ich ogłaszaniu nie była słabsza niż dotąd, wbrew obawom, że mniej stanowczy w sprzeciwie wobec Rosji członkowie Sojuszu będą dążyli do złagodzenia oficjalnego języka.

NATO podtrzymało zamiar stworzenia kilkutysięcznej szpicy, czyli sił natychmiastowego reagowania, powierzenia ich dowództwa wysuniętej placówce na wschodniej flance oraz utrzymania tam ciągłej rotacyjnej obecności wojskowej, co będzie najważniejszym wyłomem w dotychczasowej koncepcji obrony terytorialnej.

Szpica w Szczecinie?

Dla Polski istotne są wszystkie trzy elementy wzmocnienia, plus element techniczno­-prestiżowy, czyli siedziba dowództwa szpicy. Po porannej deklaracji premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona o umiejscowieniu go w Polsce ani Sekretarz Generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, ani prezydent Bronisław Komorowski nie potwierdzili tej lokalizacji, mówiąc jedynie, że szczegóły dotyczące sił natychmiastowego reagowania mają być dopiero precyzowane.

Potwierdzono natomiast podniesienie znaczenia i stopnia gotowości dowództwa wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód w Szczecinie, który ma się zajmować operacjami dotyczącymi obrony terytorialnej w naszym regionie. Nie jest to jednak równoznaczne z dowodzeniem szpicą, którą ­według wcześniejszych przecieków ­chciał mieć pod swoją komendą Głównodowodzący Sił Sojuszniczych (SACEUR), będący jednocześnie Dowódcą Operacyjnym NATO w Mons pod Brukselą.

Co ważne, powołanie szpicy nie znaczy, że stale skierowana ona będzie na Wschód. Mówił o tym sam Bronisław Komorowski, zaznaczając, że siły natychmiastowego reagowania będą używane tam, gdzie zajdzie potrzeba. "Nawet w Pirenejach czy Skandynawii" - jak ­nieco żartobliwie konkludował polski prezydent.

NATO ustanawiając nową, wysokiej gotowości jednostkę, musiało formalnie uniknąć krytyki, że tworzy ją wyłącznie przeciwko Rosji, choć komentarze i wrażenie tuż po szczycie są jednoznaczne: zachodni Sojusz wojskowy na nowo traktuje Rosję jako przeciwnika. Co istotne, NATO nie określiło tak Federacji Rosyjskiej w formalnych wypowiedziach i uniknęło kłopotliwej dyskusji o statusie porozumienia z 1997 roku, ustanawiającego trwałe partnerstwo Sojuszu i Rosji.

Komorowski o planach ewentualnościowych

Ostrzeżenie dla Rosji

Wątpliwe, by brygada natychmiastowego reagowania, jaką sformować zamierza NATO dla upewnienia krajów członkowskich czujących oddech Moskwy na plecach, przestraszyła Kreml. Jej powołanie jest jednak wyraźnym sygnałem, że Sojusz poważnie traktuje swoje zobowiązania, a obawy o podział na członków pierwszej i drugiej kategorii nie mają uzasadnienia w faktach.

Utrzymanie nuklearnej zdolności odstraszania i rozmieszczenie w Europie amerykańskiej taktycznej broni jądrowej, ­przekazywanej w razie wojny kilku krajom NATO, ­przy obecnej podwyższonej świadomości obronnej powinno być przestrogą, że najmniejsza próba wkroczenia Rosji na terytorium traktatowe może przerodzić się w konflikt światowy.

Trwałe wzmocnienie bezpieczeństwa państw wschodniej flanki będzie zależeć od realizacji walijskich ustaleń. Na krótką metę najważniejsze pytanie dotyczy infrastruktury i logistyki ­ również w Polsce. Mimo że po prawie półmilionowej armii Układu Warszawskiego mamy jeszcze mnóstwo garnizonów, gdzie teoretycznie przyjąć możemy natowskie wsparcie, to dla znających realia jest jasne, że żaden żołnierz Sojuszu, a tym bardziej oficer, w starych polskich koszarach nie chciałby nocować.

Jeszcze ważniejsze są terminale kolejowe, lotniska dla samolotów transportowych i porty, do których docierałby ciężki sprzęt. Wszystkie te instalacje i obiekty muszą być przy tym odpowiednio chronione, również przed atakiem z powietrza, np. pociskami balistycznymi.

Tusk: gwarancje NATO dla Polski przestały być gwaracjami papierowymi

Konieczne inwestycje

Polska takiej zdolności nie posiada. Dobrze więc, by w ślad za deklaracjami o wzmocnieniu wschodniej flanki poszły fundusze na rozbudowę i zabezpieczenie infrastruktury. Bez tego nasze zdolności do przyjęcia znacznych sił wsparcia pozostaną wątpliwe, a ich budowa może się okazać niezwykle kosztowna ­w sytuacji, gdy Polska i tak realizuje ambitny program modernizacji wojska.

O ile Polska i kraje nadbałtyckie mogą być umiarkowanie usatysfakcjonowane ustaleniami o wzmocnieniu wschodniej flanki, ­najbliżsi sojusznicy USA i kraje południa postawiły na swoim, angażując NATO w walkę z dżihadystami Państwa Islamskiego. Rebelia IS jest bez dwóch zdań realnym zagrożeniem dla "miękkiego podbrzusza" Europy i interesów USA, ale dotąd jej zwalczanie brały na siebie kluczowe mocarstwa atlantyckie.

Teraz "koalicja chętnych" ma być powiększona do 10 krajów, wśród których znalazła się Polska. Prezydent Komorowski nawet nie próbował ukrywać, że na szczycie w Newport doszło do zawarcia swego rodzaju umowy: silniejsza obrona terytorialna na europejskim Wschodzie ­w zamian za wsparcie działań na Bliskim Wschodzie. Na razie nie ma informacji o zaangażowaniu zbrojnym naszego kraju w kolejną kampanię w Iraku ­i wątpliwe, by mogło ono dotyczyć działań w dużej skali. ­Ale teoretycznie nie jest wykluczone użycie polskiego lotnictwa transportowego czy też wydzielonych sił wojsk specjalnych. Polsce trudno będzie odmówić takiej prośbie, skoro w ostatnich miesiącach to my stawialiśmy na piedestale sojuszniczą solidarność i hasło "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".

Autor: Marek Świerczyński//plw / Źródło: TVN 24