Pekin skazuje za antychińskie protesty

 
W marcu mnisi wyszli na ulice, teraz odpowiadają przed sądemTVN24

Już 42 Tybetańczyków stanęło przed chińskimi sądami za udział w marcowych protestach w Lhasie. Jak zapewniają władze, w żadnej z tych spraw nie zapadł wyrok kary śmierci.

Poza zapewnieniami wiceprzewodniczącego rządu Tybetańskiego Regionu Autonomicznego Palma Trily, nie ma jednak żadnej pewności, że nikt nie został rozstrzelany.

42 skazanych, którzy dostali wyroki od trzech lat więzienia po dożywocie, to jednak tylko część Tybetańczyków skazanych za protesty. Na procesy czeka bowiem jeszcze 116 osób.

W marcu w Lhasie zatrzymano w sumie 953 osoby. Większość z nich została jednak zwolniona po przesłuchaniach.

Odesłana do Londynu

Chińskie media potwierdziły także w piątek informację o decyzji władz w sprawie deportacji z Chin obywatelki brytyjskiej pochodzenia tybetańskiego. Na chińskim oficjalnym portalu internetowym podano, że kobieta należała do nielegalnego Kongresu Młodzieży Tybetańskiej i prowadziła "nielegalną działalność" w Chinach. 30-letnia Dechen Pemba została doprowadzona na lotnisko ze swego pekińskiego mieszkania i odesłana do Londynu.

Źródło: PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24