Sprawę opisał jako pierwszy we wtorek dziennik finansowy "Kalkalist". Według gazety pierwszym, który masowo wykorzystał system Pegasus, zakupiony przez izraelską policję w 2013 roku, miał być były urzędnik służby bezpieczeństwa i kontrwywiadu Szin Bet, Roni Alszejch, który został mianowany szefem izraelskiej policji w 2015 roku. Dziennik "Haarec" otrzymał kopię faktury między twórcą Pegasua, firmą NSO, a izraelską policją, przedstawiającą dowód zakupu oprogramowania.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Kogo szpiegowały izraelskie służby?
Według źródeł gazety "Kalkalist" wśród celów izraelskiej policji znaleźli się m.in. politycy, samorządowcy, liderzy antyrządowych demonstracji, a także urzędnicy rządowi, którzy choć nie byli oskarżeni o popełnienie przestępstw, mieli dostęp do informacji mogących okazać się kluczowymi w śledztwach.
Izraelska policja miała wykorzystywać Pegasusa także do zbierania szeroko pojętych informacji wywiadowczych, na przykład do szpiegowania potencjalnie niebezpiecznych działaczy anty-LGBT po zamordowaniu w 2015 roku młodej dziewczyny podczas parady równości w Jerozolimie. Jako że korzystanie z Pegasusa miało być utrzymywane w tajemnicy, w kilku przypadkach informacje wywiadowcze zebrane za jego pośrednictwem miały być "wybielane", co oznacza przypisanie informacji zebranych z tajnego źródła innemu, by nie ujawniać ich pochodzenia.
"Kalkalist" podkreśla we wtorkowym tekście, że wiele z tych spraw, takich jak śledztwo w sprawie nielegalnego udostępniania nagich zdjęć, może teoretycznie obejmować uzasadnione cele, ale toczyło się bez nadzoru i bez prawnego uzasadnienia.
W niedzielę dziennik opublikował kolejny artykuł, w którym opisuje szczegółowo przypadki inwigilowania szefów izraelskich władz lokalnych, a także ich rodzin, znajomych i współpracowników. "Wszystkie sprawy zostały zamknięte bez wniesienia aktu oskarżenia" – czytamy w artykule. "O czym decydował wybór konkretnego samorządowca? Czasem powód był wręcz trywialny: duży przetarg ogłoszony w mieście lub miasteczku, duże projekty budowlane, osoba, która przyszła i powiedziała coś, nie przedstawiając dowodów, artykuł w gazecie – a nawet, co zaskakujące – zwykłe przeczucie. To wystarczyło, by przekazać numer "celu", licząc, że wywiad coś znajdzie. Na tym etapie wkraczał zespół MM (zespół ds. operacji specjalnych w tajnym oddziale cybernetycznym policji – red.), personel wywiadu technologicznego podpinał cel pod oprogramowanie Pegasus i zaczynał poszukiwanie informacji" – pisze dziennik.
Śledztwo w sprawie praktyk organów ścigania
W czwartek prokurator generalny Izraela Avichai Mendelblit zarządził śledztwo, które ma zbadać techniki nadzoru policyjnego w związku z doniesieniami o nadużywaniu przez organy ścigania narzędzi szpiegowskich. Mandelblit zapowiedział, że powołał w tym celu zespół, kierowany przez jego zastępcę, który ma zbadać sprawę "w sposób systematyczny i dokładny". Podkreślił "powagę zarzucanych naruszeń praw podstawowych".
We wtorek izraelska deputowana z partii Jest Przyszłość Meraw Ben-Ari zapowiedziała, że parlamentarna komisja bezpieczeństwa publicznego, której przewodzi, zbierze się w przyszłym tygodniu, by przesłuchać funkcjonariuszy policji w związku z doniesieniami dziennika "Kalkalist". - Wielu członków parlamentu zwróciło się dzisiaj do mnie. To jest bardzo niepokojący incydent, budzący obawy o naruszenie prywatności i demokracji jako takiej - oświadczyła.
Policja zaprzecza doniesieniom dziennika
Izraelska policja przyznała, że używała oprogramowania szpiegowskiego. Zaprzeczyła jednak zarzutom, jakie padają w artykule "Kalkalista", twierdząc że "działa zgodnie z uprawnieniami przyznanymi jej przez prawo, a kiedy to konieczne, zgodnie z nakazami sądowymi oraz zasadami i przepisami ustanowionymi przez odpowiednie organy".
W sobotę wieczorem minister bezpieczeństwa publicznego Omer Bar-Lew, który nadzoruje izraelską policję, powiedział, że wszystkie twierdzenia opublikowane na łamach "Kalkalist" - "z wyjątkiem faktu, że izraelska policja używa zaawansowanej technologii" - są nieprawdziwe. Jak dodał, o tym, że doniesienia dziennika są fałszywe zapewnił go również szef policji Kobi Shabtai. - Główny zarzut, mówiący że policja prowadzi nielegalną inwigilację, nie jest prawdą - oznajmił, cytowany przez dziennik "Haaretz". - Bardzo się cieszę, że izraelska policja dysponuje zaawansowanymi technologicznie narzędziami, które pomagają w walce z organizacjami przestępczymi, które również wykorzystują zaawansowaną technologię - stwierdził Bar-Lew.
Izraelska "cyberdyplomacja"
Izrael od dawna pomaga w sprzedaży Pegasusa i innych usług cybernetycznych w ramach tego, co nazwano izraelską "cyberdyplomacją". W lipcu opublikowane zostały wyniki międzynarodowego dziennikarskiego śledztwa 17 mediów, gdzie stwierdzono, że oprogramowanie umożliwiało śledzenie co najmniej 180 dziennikarzy, 600 polityków, w tym trzech prezydentów, 10 premierów i jednego króla oraz 85 działaczy praw człowieka i 65 liderów biznesu z różnych krajów.
Wśród najsłynniejszych klientów NSO były Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska, a także Indie, Węgry, Meksyk czy Polska.
Grupa praw człowieka Front Line Defenders ujawniła kilka miesięcy temu, że Pegasus był wykorzystywany do szpiegowania Palestyńczyków współpracujących z organizacjami praw człowieka, zakazanymi przez Izrael.
Oprogramowanie szpiegujące Pegasus
Pegasus umożliwia zdalny dostęp do zainfekowanych telefonów komórkowych. Sprzedawane organom wywiadowczym i organom ścigania na całym świecie oprogramowanie szpiegujące wykorzystuje luki w zabezpieczeniach systemów operacyjnych Android i iPhone, by uzyskać dostęp do zawartości urządzenia – od wiadomości po zdjęcia. Program pozwala również na zdalną aktywację kamery i mikrofonu w telefonie bez wiedzy ofiary.
Autorka/Autor: momo/kg
Źródło: Kalkalist, Haaretz, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock