"Wziął pełną odpowiedzialność". Gest kardynała Krajewskiego wzbudził kontrowersje

Pierwszy polski kardynał nominowany przez papieża Franciszka. To abp Konrad Krajewski
Pierwszy polski kardynał nominowany przez papieża Franciszka. To abp Konrad Krajewski
Fakty TVN
Kardynał Konrad Krajewski jest papieskim jałmużnikiem (materiał "Faktów" TVN z 28 czerwca) Fakty TVN

Watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin i prefekt dykasterii do spraw integralnego rozwoju człowieka kardynał Peter Turkson stanęli w obronie papieskiego jałmużnika kardynała Konrada Krajewskiego, który samowolnie przywrócił dostawy prądu do budynku w Rzymie.

W sobotę polski kardynał pojechał do kamienicy przy via Santa Croce in Gerusalemme zajmowanej nielegalnie przez 450 osób, w tym około 100 dzieci, i zerwał pieczęcie z licznika, które zostały tam nałożone sześć dni wcześniej z powodu długu za prąd sięgającego 300 tysięcy euro.

Wicepremier Salvini niezadowolony

Gest bliskiego współpracownika papieża Franciszka jest różnie oceniany także, jak podają media, w samej Kurii Rzymskiej, gdzie kardynał jest zarówno krytykowany, jak i chwalony za obronę biednych rodzin i udzieloną pomoc.

W jednym z wywiadów kardynał Krajewski powiedział, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za to, co zrobił i że zdecydował się na to w trosce o mieszkające w domu dzieci. Zadeklarował gotowość zapłacenia kary za swój gest.

Jałmużnika skrytykował szef włoskiego MSW, wicepremier Matteo Salvini, mówiąc, że "wspieranie nielegalności nie jest nigdy dobrym sygnałem" i wyraził nadzieję, że kardynał zapłaci zaległe rachunki. Kardynał Parolin powiedział we wtorek dziennikarzom, że "należy skoncentrować się na tym, aby zrozumieć sens tego gestu, czyli zwrócenie uwagi na realny problem dotyczący osób, dzieci, ludzi starszych oraz by szukać wspólnego rozwiązania". - Wydaje mi się, że w pewnym sensie już to nastąpiło, bo zaktywizowały się także różne instytucje - dodał sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej.

- Podkreśliłbym ten pozytywny aspekt i dobrą intencję - zaznaczył kardynał Parolin. Przypomniał zarazem, że Kościół "pomaga wszystkim".

"Wyraz miłosierdzia"

Kardynał Turkson, odnosząc się do tego, że kardynałowi Krajewskiemu niektórzy zarzucają nielegalne działanie, stwierdził: - Taką samą krytykę kierowano pod adresem Jezusa. Także Jezusowi mówili, że to, co mówi i robi, to łamanie prawa. Ale górę bierze legalność czy czynienie dobra komuś? Jaki jest wybór?

- To zdarzenie w rzymskiej kamienicy nie było wyrazem braku szacunku dla prawa, ale miłosierdzia. Kardynał na pewno nie zrobił nic w ukryciu, bo zanim stąd odjechał, zostawił wizytówkę i wziął na siebie pełną odpowiedzialność - podkreślił.

Kardynał Turkson przypomniał, że urząd papieskiego jałmużnika w ostatnich latach przeznaczył 3 miliony euro na pomoc dla Włochów żyjących w ubóstwie. - Jest bardzo wiele rodzin, które nie są w stanie zapłacić rachunków za prąd. I do kogo się zwracają? Do urzędu jałmużnika, który nigdy nie odmówił pomocy włoskim rodzinom - oświadczył kardynał Turkson. - Czy legalne jest pozostawienie bez prądu na wiele dni dzieci, ludzi starszych i chorych podłączonych do maszyn? - zapytał kardynał z Ghany. Zapewnił, że "nikt nie chciał łamać prawa, ale trzeba pomagać ludziom".

Autor: kg\kwoj / Źródło: PAP