Na statku organizacji pozarządowej Open Arms wybuchła panika. Część przebywających na pokładzie migrantów rzuciła się do morza. Do wydarzeń doszło w 19. dniu kryzysu wokół jednostki, która stoi w pobliżu włoskiej wyspy Lampedusa z nadzieją na wpuszczenie do portu. Także we wtorek władze Hiszpanii zapowiedziały, że w kierunku włoskiej wyspy wyślą okręt, który ma eskortować łódź z migrantami do hiszpańskiego wybrzeża.
Nie jest jasne, ilu migrantów ubranych w kamizelki ratunkowe skoczyło do wody. Załoga statku informuje, że chodzi o dużą grupę. Wszyscy zostali wyłowieni przez Straż Przybrzeżną i przewiezieni na molo na Lampedusie.
Sytuację na pokładzie załoga hiszpańskiej jednostki określiła jako "wybuchową". - Migranci są wycieńczeni, także załoga jest u kresu sił - poinformował założyciel Open Arms Oscar Camps.
Hiszpański okręt będzie eskortował statek Open Arms
Okręt Audaz uda się w trzydniowy rejs do Lampedusy, by tam przejąć kontrolę nad pasażerami i eskortować łódź Open Arms do portu Palma na Majorce - przekazały we wtorek władze Hiszpanii.
Hiszpania już wcześniej deklarowała gotowość przyjęcia statku i migrantów, oferując m.in. port na Balearach. Załoga mówiła jednak, że w obecnych warunkach nie jest w stanie tam dopłynąć.
- To kryzys humanitarny, a Hiszpania nie odwróci się w drugą stronę, jak robi to minister Matteo Salvini - podkreśliła minister obrony Margarita Robles.
Katastrofalna sytuacja na statku
To kolejna fala napięć na pokładzie, która wiąże się z sytuacją, w jakiej znaleźli się migranci i warunkami, jakie tam panują.
Od prawie trzech tygodni nie mogą oni zejść z pokładu. Od kilku dni znajdują się w odległości 700 metrów od brzegów Lampedusy. Niektórzy próbują dostać się na wybrzeże wpław, ale są wyławiani z morza i zawracani na pokład.
Autor: akw,ft //rzw / Źródło: PAP