Przesmyk Darien, gęsty odcinek dżungli między Kolumbią a Panamą, przebyła w tym roku rekordowa liczba dzieci. Było ich - według UNICEF-u - 19 tysięcy. Połowa miała mniej niż pięć lat. - Wiele z tych dzieci przeszło przez straszny czas, widziały rzeczy, których nie powinny widzieć - mówi przedstawicielka UNICEF w Panamie.
Niesławna, 60-kilometrowa trasa bagnistego przesmyku Darien, bez stałej drogi kołowej, stanowi szlak migrantów z Kolumbii do Panamy. To kluczowy odcinek przejścia z Ameryki Południowej dla tych, którzy mają nadzieję dotrzeć do Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Migranci (większość z nich pochodzi z Haiti) próbujący przejść przez ścieżkę gęstego lasu deszczowego wzdłuż trasy zgłaszali przypadki rabunków, okaleczeń, gwałtów i odnajdowania martwych ciał - pisze portal stacji CNN.
Agencja Reutera, powołując się na dane Narodowej Służby Migracyjnej Panamy, przekazała pod koniec września, że do Panamy przez trudną trasę w dżungli przedostało się ponad 88 tysięcy osób.
Dla dzieci trasa stanowi poważne niebezpieczeństwo. Według danych UNICEF, która współpracuje z innymi organizacjami i agencjami rządowymi, aby pomóc migrantom na skrajnych etapach podróży, co najmniej pięcioro z nich zostało tam znalezionych martwych, a ponad 150 przybyło do Panamy bez rodziców. W tym roku trasę tę miało przebyć 19 tysięcy dzieci.
- Widzimy, jak wiele z nich zostaje oddzielonych od rodziców podczas tej strasznej podróży. Kiedy przybywają na miejsce, są zabierane przez przechodniów. Czasami niemowlęta lub bardzo małe dzieci są zabierane przez nieznajomych i przynoszone do naszych ośrodków recepcyjnych - zrelacjonowała dziennikarzom CNN Sandie Blanchet, przedstawicielka UNICEF w Panamie.
Coraz większa liczba osób na tym terenie przyciągnęła do niego przestępczość zorganizowaną. UNICEF zwraca uwagę, że "instrumentem terroru" używanym przez gangi przestępcze stała się tam przemoc seksualna, a czasem celem stają się nieletni. Organizacja od stycznia zarejestrowała tam 29 doniesień o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich dziewczynek.
- Jedną z rzeczy, która mnie zszokowała, w trakcie mojego pobytu w jednym z ośrodków recepcyjnych, było wysłuchanie kobiet, które zostały zgwałcone i prosiły tylko o nowe ubrania. One wciąż miały na sobie ubrania, które nosiły, gdy zostały zgwałcone. Chciały tylko pozbyć się tych ubrań – relacjonowała Sandie Blanchet.
Sytuacja na tym terenie nie jest lepsza nawet dla rodzin, którym udaje się pozostać razem. "Tygodniowa wędrówka bywa brutalna" - opisuje CNN.
- Rodzice powiedzieli nam, że rozpoczynali przeprawę z wodą i jedzeniem, jednak nie zdawali sobie sprawy, jak daleko jest do punktu docelowego i jak długo im to zajmie. W pewnym momencie podróży nie mają już wody, jedzenia, więc zaczynają pić wodę z rzeki, która nie nadaje się do spożycia – zwróciła uwagę przedstawicielka UNICEF w Panamie. Zauważyła, że dzieci wychodzą z dżungli osłabione, odwodnione, przemęczone i często nękane chorobami skóry wywołanymi przez tropikalne owady.
Do tego dochodzi to, co Blanchet nazwała "niewidzialnymi ranami" pozostawionymi po podróży. - Wiele z tych dzieci przeszło przez straszny czas, widziały rzeczy, których nie powinny widzieć – wyjaśniła.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: John Moore/Getty Images