Mieszkańcy muszą opuścić wyspę przez podnoszący się poziom morza

Źródło:
PAP, CBS News, SCMP
Panama na nagraniach archiwalnych
Panama na nagraniach archiwalnych
Reuters Archive
Panama na nagraniach archiwalnychReuters Archive

Mieszkańcy panamskiej wysepki Carti Sugdupu przygotowują się do opuszczenia swojego miejsca zamieszkania. Przyczyną jest podnoszący się poziom morza, który zabiera im miejsce do życia. Rząd zapewnia, że budowane są dla nich nowe osiedla, na lądzie.

Wyspa Carti Sugdupu leży u wybrzeży Panamy, w prowincji Kuna Yala, w archipelagu San Blas, składającym się z 365 małych wysepek. Ma powierzchnię niewiele większą od pięciu boisk piłkarskich. Na jej terytorium mieszka ludność wywodząca się z rdzennego plemienia Kuna. Żyją głównie z rybołówstwa, zbiorów roślin, tradycyjnej produkcji tekstyliów i do pewnego stopnia z turystyki.

Od wielu lat trwała debata na temat przesiedlenia mieszkańców na ląd. Wynika to ze zmian klimatu i przewidywań naukowców, że w ciągu kolejnych 30 lat wyspa może znaleźć się w całości pod wodą. Ostatecznie w środę w wywiadzie dla "La Razon" dyrektor departamentu w panamskim Ministerstwie Budownictwa Mieszkaniowego Marcos Suira potwierdził, że proces przesiedleń rozpocznie się pod koniec tego roku lub z początkiem następnego.

ZOBACZ TEŻ: "Nasza planeta właśnie przeżyła okres wrzenia, rozpoczęło się załamanie klimatu"

Zmiany klimatyczne. Mieszkańcy wyspy muszą przenieść się na ląd

Suira przypomniał, że konieczność wyprowadzenia się plemienia Kuna z Carti Sugdupu wynika ze "zmian klimatycznych i podnoszenia się poziomu morza, wskutek globalnego ocieplenia odczuwalnego w całym kraju". Zapewnił, że rząd przygotowuje przesiedlenie trzystu rodzin rdzennych mieszkańców z wyspy na ląd, a ludność zamieszka w nowym, wybudowanym w tym celu osiedlu. - Budujemy 300 domów dla 300 rodzin, składających się ze średnio pięciu osób - powiedział. Władze Panamy zapewniają, że każda z rodzin będzie miała do dyspozycji teren 300 metrów kwadratowych, a na nim dom, wodę pitną i elektryczność.

W ciągu ostatnich lat licząca ponad tysiąc osób ludność, przywiązana do rodzinnej ziemi, starała się dostosować do zmian klimatycznych i unowocześniać swoje gospodarstwa. Na dachach domów pojawiły się panele słoneczne, które wspomagały lokalną mini-elektrownię. Powstawały także groble i wały ziemne. Postępujące zmiany sprawiły jednak, że rząd zmuszony był poszukiwać nowych rozwiązań dla zagrożonej zalaniem społeczności. - Zauważyliśmy, że poziom morza wzrósł. Uważamy, że zatoniemy, wiemy że to się stanie - powiedziała mieszkanka wyspy Magdalena Martinez w rozmowie z AFP.

ZOBACZ TEŻ: Jezioro Titicaca wysycha. Zimowa fala upałów nie miała dla niego litości

Autorka/Autor:pb//am

Źródło: PAP, CBS News, SCMP

Źródło zdjęcia głównego: Diego Cupolo/NurPhoto via Getty Images