Napastnicy na motocyklach zastrzelili w środę w Karaczi Amjada Sabriego, sławnego pakistańskiego kantora sufickiej muzyki qawwali. Dwa dni wcześniej zamaskowani sprawcy uprowadzili syna głównego sędziego prowincji Sindh w dolnym biegu Indusu.
Karaczi, 20-milionowa metropolia i stolica prowincji Sindh, jest nękane przemocą na tle politycznym, etnicznym i wyznaniowym.
Światowej sławy kantor
Amjad Sabri, 45-letni muzyk, był jednym z najsławniejszych w Azji Południowej wykonawcą qawwali - sufickiej muzyki z wielką intensywnością wysławiającej Allaha. Tradycja ta liczy ponad 700 lat, a w jej repertuarze znajdują się utwory największych poetów, m.in. turecko-perskiego mistyka Amira Khusro Dehlawiego. Przepojona zachwytem i radością, niesie uniwersalne przesłanie pokoju i miłości. Napastnicy oddali strzały przez przednią szybę, kiedy Sabri zjeżdżał z mostu w zatłoczonym rejonie miasta. Trzykrotnie postrzelony zmarł w drodze do szpitala. Ranny został też jadący z nim krewny. Do zamachu nikt się nie przyznał, a policja nie podała więcej szczegółów.
Amjad Sabri był potomkiem mistrzów gatunku od pokoleń, synem legendarnego Hajiego Ghulama Farida Sabriego. Qawwalem, czyli kantorem, został w wieku 34 lat. Karierę rozpoczął już jako pięcioletni chłopiec podczas światowego tournee zespołu Sabri Brothers, który tworzyli jego bracia i krewni. W 2012 r. wystąpił w Polsce.
Przemoc na porządku dziennym
Chociaż działania wojskowych władz przeciwko bojownikom islamskim i przestępcom, rozpoczęte dwa lata temu, przyniosły zdecydowany spadek liczby morderstw, przemoc jest w Karaczi na porządku dziennym - pisze agencja Reutera. W poniedziałek syn prezesa Sądu Najwyższego prowincji Sindh, Sajjada Alego Shaha, został uprowadzony spod miejskiego supermarketu. Motywy uprowadzenia, jak podały władze, nie są jasne. W maju zastrzelony został w środku miasta działacz na rzecz praw człowieka Khurram Zaki, znany z krytyki talibów i innych radykałów islamskich. Rok wcześniej w kwietniu zastrzelono jadącego samochodem innego działacza, Sabeena Mahmuda.
Autor: tmw/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters