Jak to możliwe, że Osama bin Laden ukrywał się w Pakistanie? Poszukiwany od 10 lat przez największe agencje wywiadowcze świata terrorysta mieszkał niedaleko stolicy tego kraju - Islamabadu, niemal pod bokiem służb specjalnych i wojska. Czyżby sojusznik w wojnie z terrorem grał na dwa fronty? Odpowiedzi na to pytanie szukał reporter programu "Czarno na Białym".
- Można powiedzieć, że on ukrywał się na widoku. Braliśmy takie coś pod uwagę, bo Pakistan to wielki kraj. Ustalamy teraz, jak to możliwe, że ukrywał się tam tak długo i czy w Pakistanie istniał jakiś system wsparcia dla bin Ladena - powiedział po jego zabiciu John Brennan, doradca Baracka Obamy ds. walki z terroryzmem.
O ograniczonym zaufaniu do władz Pakistanu świadczy też fakt, że amerykańskie siły zabiły bin Ladena nie ostrzegając o swoim zamiarze Islamabadu. - Kraj i armia zostały upokorzone przez tę akcję. Zorganizowanie jej bez wiedzy władz miejscowych w ponad 100-milionowym kraju świadczy o tym, że Amerykanie nie liczyli się w ogóle ze zdaniem Pakistanu w tej sprawie - zauważa Jan Wojciech Piekarski, b. ambasador Polski w Pakistanie.
Pod nosem wojskowych
Cień podejrzenia na pakistańskie władze, które oficjalnie współpracują z USA, rzuca fakt, że dowódca Al Kaidy przez kilka lat mieszkał w budynku mieszczącym się zaledwie kilometr od prestiżowej pakistańskiej akademii wojskowej Kakul, w miejscowości zamieszkałej w większości przez byłych i obecnych pracowników służb wojskowych i wywiadowczych. - Mieszkał w miejscu, które jest mieszaniną Juraty i Rembertowa. Z jednej strony trochę kurort - dlatego Jurata. Rembertów dlatego, że tak wojskowo. A jeżeli sobie przypomnimy, że w Pakistanie wojsko jest wszystkim, rozdaje wszystkie karty, tylko od niego zależy, kto będzie rządzić krajem, to to jest jakieś science-fiction, jeśli byśmy mieli uwierzyć w wersję, że oni nic nie wiedzieli - mówi dr Kacper Rękawek z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Okoliczności zlikwidowania bin Ladena dziwią mniej, jeśli wziąć pod uwagę ujawnione już kilka miesięcy temu depesze Wikileaks. W jednej z nich czytamy, że "w Pakistanie Osama bin Laden nie był niewidzialny, wielu wiedziało o tym, że ukrywa się on w Północnym Waziristanie, ale ilekroć siły bezpieczeństwa planowały wedrzeć się do jego kryjówki, to otrzymywał on ostrzeżenie od źródeł umiejscowionych w siłach bezpieczeństwa".
Dlaczego Pakistańczycy mieliby chronić bin Ladena? Po pierwsze z powodu gigantycznej korupcji, zwłaszcza na niższych szczeblach administracji. Po drugie służbom może zależeć na utrzymywaniu stanu zagrożenia terrorystycznego. Im jest ono poważniejsze, tym ważniejsze jest bowiem wojsko. - Wojsko jest de facto państwem w państwie, wymykającym się nie tylko kontroli cywilnych polityków, ale też często unikającym kontroli ze strony zwierzchników wojskowych - tłumaczy dr hab. Krzysztof Kubiak z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Pieniądze za stabilizację
W Stanach Zjednoczonych można usłyszeć już głosy, że błędem po atakach z 11 września było skoncentrowanie się na Afganistanie oraz Iraku i być może od początku trzeba było zająć się Pakistanem. - Nie pozwalała na to jedna rzecz - tam jest broń atomowa. Nie można robić takich rzeczy jak w Afganistanie czy Iraku w Pakistanie - zaznacza dr Rękawek.
W tej sytuacji Amerykanie ograniczyli się jedynie do wysyłania na teren Pakistanu swoich bezzałogowców. Do Islamabadu wysyłają też dolary - kilka miliardów rocznie. Oficjalnie mają służyć walce z terroryzmem, nieoficjalnie to cena, za którą Amerykanie kupują sobie przychylność pakistańskich władz.
Odcięcie tych pieniędzy mogłoby doprowadzić do katastrofy. - Osłabienie rządu - bo to by uderzyło w rząd - oznaczałoby większą łatwość w dojściu do władzy radykałów, bądź mielibyśmy wtedy do czynienia z przewrotem wojskowym lub z buntem ulicy i jeszcze bardziej intensywnymi działaniami fundamentalistycznymi, ale prowadzonymi nie przez grupy terrorystyczne, ale przez państwo - mówi dr Marek Madej z Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW.
Na razie Pakistan broni się, jak może. - Jesteśmy w samym środku wojny z terroryzmem. Walczymy i ponosimy ofiary. Jesteśmy na pierwszej linii frontu - zapewniał po zabiciu bin Ladena Yusuf Raza Gilani, premier Pakistanu.
Także Waszyngton rozpoczął ofensywę dyplomatyczną. Jego wysłannicy zapewniają, że zabicie bin Ladena było wspólnym sukcesem - Ameryki, Afganistanu i Pakistanu.
CZY ŚMIERĆ OSAMY BIN LADENA PRZYSPIESZY WYJŚCIE Z AFGANISTANU? CZYTAJ ANALIZĘ TVN24.PL KTO PO OSAMIE PRZEJMIE SZEFOSTWO AL-KAIDY? ZOBACZ STUDIO 3D: JAK WYGLĄDAŁ SZTURM NA KRYJÓWKĘ BIN LADENA? ZOBACZ STUDIO 3D: KIM BYŁ OSAMA BIN LADEN?
Źródło: tvn24