Samolot Pakistańskich Linii Lotniczych (PIA) z 99 osobami na pokładzie w piątek po południu rozbił się w dzielnicy mieszkaniowej w pobliżu lotniska w Karaczi w Pakistanie. Służby potwierdziły śmierć co najmniej 80 osób, których ciała wydobyto spod gruzów i szczątków maszyny. Władze doniosły o co najmniej dwóch ocalałych.
Airbus 320 Pakistańskich Linii Lotniczych, lecący z Lahaur do Karaczi, próbował, według relacji świadków i nagrań wideo, dwa lub trzy razy wylądować, zanim się rozbił. Maszyna z 99 osobami na pokładzie, w tym siedmioma członkami załogi, spadła w biednej i gęsto zabudowanej dzielnicy mieszkaniowej w pobliżu lotniska Dźinnaha w Karaczi i uderzyła w wąską uliczkę. Co najmniej pięć domów zostało zniszczonych - relacjonowało AP. Ogień został ugaszony i mimo zapadnięcia zmroku w piątek trwała akcja ratownicza.
Pod gruzami dziesiątki ofiar
Jak podały władze, spod gruzów i szczątków maszyny wyciągnięto do tej pory 80 ciał. Nie wiadomo jednak, ile z odnalezionych do tej pory ciał to mieszkańcy dzielnicy. Jeden ze szpitali w Karaczi poinformował wcześniej, że trafiło tam 15 rannych, przywieziono też ciała ośmiu zabitych.
Pakistańska armia informowała wcześniej na Twitterze, że na miejscu katastrofy były siły szybkiego reagowania oraz oddziały paramilitarne.
"Wszystko, co widziałem wokół, to dym i ogień"
Według służb medycznych operujących na miejscu tragedii, katastrofę lotu PK-8303 przeżyły dwie osoby. Ocaleć miał szef Bank of Punjab Zafar Masud, który po odzyskaniu przytomności miał powiedzieć: "Dziękuję bardzo. Bóg był litościwy".
Drugim ocalałym jest inżynier pokładowy Muhammad Zubair. Cytowany przez agencję Reutera przyznał, że pilot podchodził do lądowania dwukrotnie. Za pierwszym razem miał na chwilę przysiąść maszyną na pasie lotniska w Karaczi, jednak odbił się do kolejnego podejścia, podczas którego, zdaniem inżyniera, miało dość do wypadku.
- Wszystko, co widziałem wokół siebie, to dym i ogień. Słyszałem krzyki dochodzące zewsząd. Dzieci i dorosłych - mówił Zubair ze szpitalnego łóżka. Jak dodał, odpiął pasy i zobaczył nieco światła. - Poszedłem w jego stronę - mówi, cytowany przez Reutera.
Ostatnie słowa pilota
Agencja AP podała, że na stronie internetowej LiveATC.net, która monitoruje komunikację samolotów z wieżami kontrolnymi, pojawił się zapis ostatniej wymiany zdań pilota z kontrolerem ruchu.
- Straciliśmy silnik - powiedział pilot. - Potwierdź próbę (lądowania) na brzuchu - odpowiedział kontroler lotów. - Mayday, mayday, mayday, mayday Pakistan 8303 - brzmiały ostatnie słowa pilota, zanim utracono łączność. Z udostępnionych później innych fragmentów nagrania wynika, że pilot informował wcześniej o tym, że obydwa silniki straciły moc.
Niejasne przyczyny tragedii
Według świadków, gdy maszyna krążyła, próbując podejść do lądowania, z jednego z jej dwóch silników wydobywał się ogień. Według innej wersji, którą podała agencja Reutera, mógł być problem z opuszczaniem podwozia maszyny.
- Samolot najpierw uderzył w wieżę, a potem rozbił się o domy - opowiadał agencji Reutera świadek katastrofy Shakeel Ahmed.
AFP podaje, że wieża kontrolna udostępniła Airbusowi dwa pasy do lądowania, ale z niewiadomych względów pilot prawdopodobnie próbował jeszcze poderwać maszynę. Dyrektor linii PIA Arshad Malik powiedział, że może to wyjaśnić "tylko określenie problemu technicznego", który spowodował katastrofę.
Koncern Airbus poinformował, że nie posiada jeszcze informacji o prawdopodobnych przyczynach katastrofy.
Premier Pakistanu Imran Khan przekazał wyrazy współczucia rodzinom i bliskim ofiar. "Czuję szok i smutek. Śledztwo w tej sprawie zostanie wszczęte natychmiast. Moje modlitwy i kondolencję kieruję do rodzin zmarłych" - napisał na Twitterze.
Źródło: PAP, Reuters, BBC