Dokładnie 10 lat temu zginęła była premier Pakistanu Benazir Bhutto. Mimo upływu czasu nadal nie wiadomo, kto zlecił samobójczy zamach po jej wiecu wyborczym. Pakistan od dziesięcioleci jest polem brutalnej rywalizacji polityków, służb specjalnych i armii.
27 grudnia 2007 roku biały kuloodporny samochód terenowy wolno sunął przez tłum sympatyków Pakistańskiej Partii Ludowej w Rawalpindi na północy Pakistanu. Otwarto szyberdach pojazdu i Bhutto stanęła na siedzeniu, by pozdrowić ludzi. 15-letni Bilal oddał dwa strzały, a następnie wysadził się w powietrze. Oprócz byłej premier (1988-90, 1993-96), która brała udział w kampanii wyborczej, zginęły 24 osoby. W pierwszym, nieudanym zamachu na jej życie, przeprowadzonym ledwie dwa miesiące wcześniej w Karaczi, zginęło ponad 150 osób.
Powrót po ośmiu latach banicji
Tuż po drugim zamachu w Pakistanie wybuchły zamieszki. Tłum zaatakował szpital, gdzie przewieziono ciało byłej premier. Palono samochody, sklepy, stacje benzynowe, banki i prywatne domy. Na krótko stanęła kolej, bo płonęły pociągi i dworce. Komentatorzy ostrzegali, że kraj zmierza w stronę wojny domowej. Benazir Bhutto wracała do kraju po ośmiu latach banicji. Zachód postrzegał dwukrotną szefową rządu jako obrończynię demokracji i praw kobiet, chociaż żadna z zapowiadanych przez nią reform nigdy nie weszła w życie, a sama Bhutto brutalnie rozprawiała się z opozycją. Co gorsza, jej mąż, Asif Ali Zardari, zyskał przydomek "Pan 10 procent", biorąc łapówki za kontrakty rządowe. Stawka Zardariego podczas drugiej kadencji jego żony miała wynosić już 20 procent. W obaleniu rządów Bhutto maczało palce zarówno wojsko, jak i służby specjalne, które stały się prawdziwymi "państwami w państwie". Uniezależniły się od rządów cywilnych, prowadząc własną politykę. Przez 65 lat, czyli od uzyskania przez Pakistan niepodległości, do 2012 roku żaden cywilny gabinet nie sprawował rządów do końca swojej kadencji.
Alternatywa wobec rządów armii
- Wszystkie poprzednie próby zmian demokratycznych były przerywane przez wojskowe przewroty - ocenia Aqil Shah, autor książki "Armia i demokracja" wykładający w USA. - Nawet kiedy wojsko nie znajdowało się u władzy, ściśle kontrolowało krajową politykę - podkreśla. Zdaniem Christophe'a Jaffrelota, cenionego znawcy tego regionu, Pakistan jest tzw. krajem rentierskim. Ze względu na strategiczne położenie geopolityczne między Iranem, Afganistanem a Indiami oraz posiadane broni atomowej Pakistan wymusza na swych sojusznikach płacenie sutej daniny za pozostanie po ich stronie i współpracę z nimi. Dla zaangażowanych militarnie w Afganistanie USA Bhutto miała być w sąsiednim Pakistanie alternatywą wobec rządów armii. Amerykanie, którzy od 2002 roku przekazali Pakistanowi 33 mld dolarów w formie w pomocy wojskowej, nie widzieli jednak wyraźnych efektów współpracy. Przeciwnie - odnalezienie przywódcy Al-Kaidy Osamy bin Ladena w 2011 roku w pakistańskim Abbottabadzie, w pobliżu akademii wojskowej, tylko wzmogło podejrzenia o lojalność władz w Islamabadzie.
Zagadka wciąż nie została wyjaśniona
Do dziś nie ustalono, kto stał za zamachem na Bhutto. Jedna z popularnych w Pakistanie teorii głosi, że zabójstwo zlecił jej własny mąż Alif Zardari. Inni wskazują armię i tracącego władzę Perveza Musharrafa. Pod koniec września 2007 roku miał on ostrzegać Bhutto przed powrotem do kraju, a bezpieczeństwo uzależniać od współpracy. Pakistańscy prokuratorzy oficjalnie oskarżają byłego szefa armii i prezydenta o zaplanowanie zamachu. Musharraf obecnie mieszka w Dubaju. Zdaniem Ziada Zafara z dziennika "Dawn", który przez lata prowadził dziennikarskie śledztwo w sprawie śmierci Bhutto, trop prowadzi do Al-Kaidy. W rezydencji Osamy bin Ladena w Abbottabadzie znaleziono dokument mówiący o wykonaniu zadania, łączący siatkę konspiratorów z liderem Al-Kaidy. Tymczasem we wrześniu sąd uniewinnił pięć osób oskarżonych o spisek, wskazując błędy proceduralne popełnione na etapie zbierania dowodów. "Mała jest szansa na to, że sądowe dochodzenie rzuci światło na większy spisek prowadzący do zamachu na Benazir Bhutto" - pisze Zafar.
Autor: MR / Źródło: PAP