Poniedziałkowe przemówienie prezydenta Rosji Władimira Putina na sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ w Nowym Jorku było częścią strategii politycznej, mającej na celu zniesienie zachodnich sankcji - ocenia w dzienniku "Wiedomosti" politolog Aleksiej Makarkin.
W komentarzu dla wtorkowego numeru gazety Makarkin pisze, że jednocześnie "rosyjski przekaz był jasny: wszystkiemu winien jest Zachód, który doprowadził do burz w Afryce i na Wschodzie, lecz teraz musimy rozwiązać problem razem i nikomu nie jest potrzebna zimna wojna".
Wina USA i "ukrycie" Donbasu
Politolog uważa, że prezydent USA Barack Obama nie chce zostawić problemu Bliskiego Wschodu następnemu prezydentowi - musi rozwiązać sprawę Państwa Islamskiego i gotów jest współpracować w tej kwestii z Rosją. Jednak występują tu dwie przeszkody: wschód Ukrainy, gdzie Rosja chce zamrozić konflikt, a USA domagają się jego politycznego uregulowania, i Syria, gdzie Rosja upiera się przy pozostaniu u władzy prezydenta Baszara el-Asada, którego odsunięcia domagają się z kolei Stany Zjednoczone.
Inny rosyjski politolog, Dmitrij Oreszkin, również na łamach "Wiedomosti" wyraził pogląd, że wystąpienie Putina na forum ONZ nie może być uznane za sposób na rozwiązanie kwestii sankcji wobec Rosji.
Jest on zdania, że miało ono dwa cele: odwrócenie uwagi od fiaska z Noworosją (jak nazywa się w Rosji samozwańcze republiki proklamowane przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy) - na jej wsparcie nie wystarcza środków i przychodzi się z niej wycofywać, a także zrzucenie winy na sytuację w Syrii na USA.
Oreszkin przypomina, że Obama mówił więcej o Ukrainie, a Putin o Syrii, co może sprawić dobre propagandowe wrażenie w Rosji, jednak nie przed międzynarodowym audytorium.
W konkluzji politolog Oreszkin ocenia, że "USA są zmuszone do dialogu, lecz wszyscy rozumieją, że koalicja w kwestii syryjskiej nie jest możliwa".
Autor: adso//gak / Źródło: PAP