|

"Zełenski? To nie był prezydent z mojej bajki. Do wybuchu wojny"

Wołodymyr Zełenski podczas wizyty w Donbasie na tydzień przed atakiem Rosji na Ukrainę
Wołodymyr Zełenski podczas wizyty w Donbasie na tydzień przed atakiem Rosji na Ukrainę
Źródło: Ukrainian Presidency / Handout/Anadolu Agency/Getty Images

Moim zdaniem miałby ciężko, żeby wygrać. Jego notowania konsekwentnie spadały - mówi o Wołodymyrze Zełenskim Ołeh Biłecki, dziennikarz telewizji Ukraina24 w "Rozmowach polsko-niepolskich". - Ale rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę. Ona wszystko zmieniła - dodaje.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Widzowie w Polsce mogli poznać Ołeha Biłeckiego z relacji w TVN24. Na antenie dziennikarz analizuje postępy wojsk ukraińskich, opowiada o swoim kraju i decyzjach jego liderów.

Co będzie robił po wojnie? - To, co potrafię najlepiej - dalej będę "robić w newsach" - uśmiecha się pojednawczo.

Jacek Tacik: Nie chciałeś złapać za broń?

Ołeh Biłecki: Nie, bo nic by to nie dało. Nigdy nie miałem nic wspólnego z wojskiem. Byłby ze mnie marny żołnierz. Znam się za to na informacji. Jestem dziennikarzem i odkłamuję rosyjską propagandę.

Nie upominali się o ciebie?

Armia?

Tak.

Nie, bo poza ukraińskim paszportem, mam jeszcze niemiecki dokument. Ale nawet nie o to chodzi. Ja nie zdezerterowałem.

Od wybuchu wojny największe telewizje w Ukrainie połączyły siły i nadają wspólny program - częściowo ze Lwowa.

Ukraińskie telewizje połączyły siły i nadają wspólny program
Ukraińskie telewizje połączyły siły i nadają wspólny program
Źródło: 1+1

Jest jeszcze państwowa telewizja UATV, dla której także pracuję, która nadaje tylko w języku rosyjskim. Nie dla Ukraińców, a dla tych, którzy znają rosyjski: nie-Rosjan, na przykład Bułgarów, którzy może nie używają rosyjskiego na co dzień, ale go rozumieją, albo dla diaspory w USA, Niemczech i innych krajach Zachodu.

I żeby UATV mogła działać i produkować treści w czasie wojny, ukraińskie ministerstwo kultury oraz prezydent zdecydowali o przeniesieniu jej do Warszawy.

I dlatego tu jesteś?

Tak.

W TVN24 opowiadasz o kolejnych zniszczonych ukraińskich miastach. Dla nas to jednak informacja. Dla ciebie chyba coś więcej?

Ja opowiadam o moim domu, do którego wtargnęli agresorzy i grabią dobytek, zabijają domowników.

Zwyczajnie po ludzku odczuwam gniew. Żyliśmy spokojnie, mieliśmy swoje marzenia i plany, a teraz nie wiemy, czy przeżyjemy, czy rakieta nie wpadnie do naszego salonu, czy będziemy mieli gdzie mieszkać.

Stojąc w TVN24 przed ekranem z mapą Ukrainy mówię o miastach, które dla mnie są wspomnieniami z moich podróży. Tam mam przyjaciół. Dnipro, Zaporoże, Charków czy Doneck, a nie - jak mówią niektórzy - Donieck.

…bo Donieck jest po rosyjsku?

Jeszcze przed wojną rozpoczęliśmy kampanię za granicą, aby nazywać ukraińskie miasta po ukraińsku. To trochę tak, jakby wszyscy mówili Breslau, a nikt nie znał Wrocławia. Musiałoby to irytować Polaków.

Dniepr to Dnipro. Albo Kijów… Kiedyś na lotnisku w Niemczech usłyszałem, że mój samolot leci do miasta "Kiev", a to przecież "Kyiv".

BILECKI_01
"Rosjanie pryncypialnie nie chcieli mówić 'w Ukranie'"
Źródło: TVN24

Zamiast "na Ukrainie" zaczynamy tu w Polsce mówić "w Ukrainie". To ma dla was znaczenie?

Tak, bo to jest bardzo wrażliwa kwestia. I ja to widzę, że coraz więcej osób, dziennikarzy pamięta, że coś jest "w Ukrainie", a coś zupełnie innego może być "na Mazowszu" lub "na Mazurach", bo te tereny należą do Polski. Ukraina jest za to niepodległym, suwerennym państwem.

Jest czy będzie?

Jest i jeszcze będzie. Żyjemy teraz w dziwnych i przełomowych czasach. Z jednej strony Putin odebrał mojemu pokoleniu marzenia o normalnym życiu, takim, jakie twoje pokolenie może prowadzić w Polsce. Praca, kupno samochodu, mieszkania, założenie rodziny czy beztroskie podróżowanie.

Z drugiej jednak strony zdaję sobie sprawę, że dla mnie - dziennikarza - to przełomowe, historyczne wydarzenia, o którym mogę opowiadać ludziom na całym świcie. Może to w tym kontekście zabrzmi dziwacznie, ale mam szczęście, że pracuję w mediach, że mogę rozmawiać z żołnierzami, politykami, że my - jako telewizja - uczestniczymy w konferencjach z prezydentem Zełenskim...

BILECKI_02
To brzmi dziwnie, ale dla mnie to pozytywna część tej wojny"
Źródło: TVN24

To był polityk z twojej bajki?

Kandydat na prezydenta Wołodymyr Zełenski mówił ci to, co chciałeś usłyszeć. Dlatego każdy słyszał zupełnie inne rzeczy. Z jego ust padały okrągłe zdania, że będzie dobrze, lepiej, wspaniale, ale bez konkretów. Kompromis z Putinem? Tak. W jaki sposób? Tego już nie chciał powiedzieć.

Petro Poroszenko był jego przeciwieństwem. Miał konkretny program. Stawiał na wojsko, język i wiarę.

Język jest dla nas bardzo ważny. Wy, ani nikt w Europie tego nie zrozumie. Poroszenko chciał, aby doszło do odrodzenia ukraińskiego, żeby nie został wyparty przez rosyjski, jak to miało miejsce we wschodniej części kraju.

Jeżeli chodzi o wiarę: Kościół prawosławny pod patronatem Rosji był sprawą czysto polityczną. I w końcu dostaliśmy swoją cerkiew - uznawaną przez Konstantynopol. Zaczęła się jej odbudowa.

Przemówienie Wołodymyra Zełenskiego w październiku 2019 roku
Przemówienie Wołodymyra Zełenskiego w październiku 2019 roku
Źródło: Sean Gallup/Getty Images

A sprawa wojska? Tego jednego nie muszę tłumaczyć.

Poroszenko przegrał. Zełenski wygrał. I ten jego brak konkretów, obietnice bez pokrycia, które rozdawał bez opamiętania, zaczęły odwracać się przeciwko niemu. Ludzie byli rozczarowani, a może nawet oszukani?

Jakie miał poparcie?

Spadkowe. I z każdym rokiem jego rządów, szanse na reelekcję topniały. Pojawiali się nowi potencjalni liderzy, którzy mogliby mu się przeciwstawić w następnych wyborach prezydenckich.

Mógłby przegrać?

Moim zdaniem byłoby mu trudno wygrać. Jego notowania konsekwentnie spadały. Ale rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę.

BILECKI_03
"Przed wojną poparcie Zełenskiego obniżało się"
Źródło: TVN24

Zmieniła wszystko.

I wszystkich. Zełenski to zupełnie inny przywódca. Prawdziwy mąż stanu. Ogromne zaskoczenie.

Kandydat do Pokojowej Nagrody Nobla?

Może? Ale jeszcze musi wygrać wojnę. Ma trochę przed sobą pracy, chociaż nie można mu zarzucić, żeby nie pracował. Z jednej strony jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, a z drugiej stał się twarzą i głosem wolnego świata na świecie. Przyjmuje światowych liderów w Kijowie, łączy się przez internet i przemawia w zagranicznych parlamentach, poświęca swój czas dziennikarzom.

To procentuje?

I tak, i nie. No bo gdy Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji mówi, że to nie jest dobry czas, aby dyskutować o przyjęciu Ukrainy do Unii Europejskiej, podcina nam skrzydła, odbiera wolę walki z rosyjską armią.

To, co nam zostało, to nadzieja, że kiedyś dołączymy do Zachodu, że staniemy się jego częścią na dobre i na złe.

Macie też przyjaciół w Europie…

…tak, Polaków, za co jesteśmy wam bardzo wdzięczni i nigdy tego nie zapomnimy. Ta przyjaźń przetrwa.

Ale mamy - jak się okazuje - także wrogów. Węgry Wiktora Orbana to dla nas największe europejskie rozczarowanie. Nie tylko nie pomógł nam militarnie czy finansowo, ale jeszcze próbuje blokować sankcje nakładane na Rosję.

Francja, a przede wszystkim Niemcy dość ostrożnie podchodziły z pomocą dla Ukrainy, ale pod wpływem międzynarodowej presji ugięły się. Kanclerz Scholz jest dzisiaj w czołówce tych liderów, którzy pomagają nam i finansowo, i militarnie.

BILECKI_04
"Płacimy wielką cenę za to, żeby być częścią tej cywilizacji"
Źródło: TVN24

Zobaczyli, że możecie wygrać z Rosją?

Putin mógł myśleć, że reakcja Zachodu będzie podobna do tej z 2014 roku, gdy po zajęciu Krymu nie wydarzyło się zupełnie nic. "Specjalna operacja" miała zakończyć się po trzech dniach, ale - i to jest kluczowe - my odrobiliśmy lekcję i tym razem odparliśmy atak rosyjskiej armii.

Zachód stanął na wysokości zadania?

Nie ma już czegoś takiego, jak Zachód. To nie 1991 rok, gdy upadał Związek Radziecki. Nie ma podziału na dobrych i złych.

Zachód to Polska i kraje bałtyckie: Litwa, Łotwa oraz Estonia. Zachód to również Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Do Zachodu należą też Francja i Niemcy. Zachód nie jest już monolitem.

Zachód to przecież też Węgry - koń trojański Putina w Europie.

I jest jeszcze papież Franciszek

…z jego przekonaniem, że wojnę w Ukrainie sprowokowało "szczekające NATO". Trudno to nawet skomentować.

BILECKI_05
"Papież Franciszek nie jest tak samo traktowany w Ukrainie jak w Polsce"
Źródło: TVN24

Tak uważają Rosjanie.

Ponad siedemdziesiąt procent z nich popiera wojnę.

Masz jeszcze wśród nich znajomych?

Nie i nie chcę. I nie jestem w tym sam. Może kiedyś relacje ukraińsko-rosyjskie uda się odbudować?

Niemcy po wojnie też znalazły się na marginesie politycznym i społecznym. Pokajały się, przeprosiły, zapłaciły za zniszczenia. Jeżeli Rosja postąpi podobnie, to kto wie? Myślę, że uda się - w jakimś stopniu - odtworzyć relacje między naszymi krajami. Na pewno jednak nie będzie przyjaźni.

Myślisz już o tym, co będzie po wojnie?

Tak. Myślę i marzę, że będę żyć w wolnym kraju, który otrzyma gwarancje bezpieczeństwa i perspektywę dołączenia do Zachodu.

Bez tej perspektywy każdy pokój będzie nietrwały. Bez perspektywy ludzie, którzy założą rodziny, będą mieli dobre wykształcenie, wyjadą z Ukrainy.

Życie bez perspektywy będzie życiem w strachu przed kolejną "specjalną operacją" Putina lub jego następcy.

Wołoymyr Zełenski przekazał kwestionariusz w sprawie kandydowania Ukrainy do Unii Europejskiej
Wołoymyr Zełenski przekazał kwestionariusz w sprawie kandydowania Ukrainy do Unii Europejskiej
Źródło: president.gov.ua

Ukraina w UE i NATO?

Tak.

A jak wojna się skończy, co będziesz robił?

Przyłączę się do odbudowy kraju. I będę robił to, co potrafię najlepiej - dalej będę "robić w newsach".

Czytaj także: