Ogolili głowy na znak sprzeciwu


Kilkunastu Tybetańczyków ogoliło głowy podczas protestu przed chińskim konsulatem w Melbourne w Australii. W demonstracji wzięło udział około 50 osób, które wezwały chiński rząd do zaprzestania łamania praw człowieka.

- To był wyraz solidarności z Tybetem - mówili protestujący.

24 kwietnia do Australii ma dotrzeć olimpijski płomień. Władze, które obawiają się zamieszek, wyposażyły policję w specjalne pełnomocnictwa. Policjanci będą mieli prawo zatrzymania i zrewidowania wszystkich na trasie olimpijskiej sztafety. Będą mogli też odebrać zgromadzonym wszelkie "nielegalne przedmioty": piłki, jajka, kulki z farbą, które mogą zostać użyte jako pociski.

Chociaż przedstawiciel Dalajlamy w Australii, Atisha Tenzin jest przekonany, że wszelkie demonstracje na trasie biegu będą pokojowe, australijski minister spraw zagranicznych nie jest tego taki pewien. Na trasie postawiono już specjalne barykady.

Bieg z olimpijskim zniczem rozpoczął się 24 marca w Grecji. Ataki na płomień związane z antychińskimi protestami miały miejsce m.in w Londynie, Paryżu i San Fransico.

Skąd te protesty?

Masowe antychińskie protesty na całym świecie rozpoczęły się kilka tygodni temu, po krwawym stłumieniu demonstracji w stolicy Tybetu - Lhasie.

Tysiące osób solidaryzujących się z Tybetańczykami uważa, że przyznanie organizacji Igrzysk Olimpijskich Chinom - krajowi łamiącemu prawa człowieka, jest błędem i przeczy idei przyświecającej MKOl.

jk/iga

Źródło: APTN