Udało się zlokalizować fragmenty południowokoreańskiego okrętu, który po tajemniczej eksplozji zatonął w piątek na Morzu Żółtym. Choć od katastrofy minęły już trzy dni, ratownicy nie ustają w poszukiwaniach osób, które uznane zostały za zaginione.
Akcja ratunkowa nie ustaje, bo władze mają nadzieję, że uda się odnaleźć kogoś żywego.
W momencie, kiedy doszło do eksplozji, na pokładzie znajdowało się ponad sto osób. 58 z nich udało się uratować, 46 uznaje się za zaginionych.
Okręt zatonął na Morzu Żółtym, niedaleko granicy morskiej z Koreą Północną.
Jednostka rozpadła się na pół
Nadal nie wiadomo, co było przyczyną zatonięcia statku. Jak informowały w weekend południowokoreańskie władze, wybuch spowodował, że jednostka rozpadła się na pół.
Tymczasem krewni ofiar oskarżyli koreańską marynarkę wojenną o zatajenie prawdziwych przyczyn zatonięcia okrętu. Rodziny utrzymują, że ocalali marynarze twierdzą, że statek przeciekał i powinien być naprawiony.
Źródło: news.bbc.co.uk