Eksperci OBWE potwierdzili przedstawioną przez władze Białorusi oficjalną wersję w sprawie śmierci Aleha Biabienina - reporter popełnił samobójstwo. Opozycja zapowiada, że będzie domagać się "prawdziwego śledztwa".
W dniach 25-29 października na Białorusi przebywało dwóch specjalistów OBWE. Ich nazwiska pozostały tajemnicą. Wiadomo jedynie, że pochodzą oni ze Szwecji i Norwegii i są specjalistami z dziedziny medycyny sądowej i kryminalistyki. Podczas pobytu przeglądali dokumenty stworzone w toku śledztwa, rozmawiali też z kolegami dziennikarza wątpiącymi w wersję o samobójstwie, jednak nie prowadzili własnego śledztwa.
We wtorek OBWE opublikowała komunikat w sprawie śmierci Biabienina. Według ekspertów, "nie ma podstaw, by uważać, że Biabienin został powieszony po śmierci".
Nie ma podstaw, by wątpić
Wizja lokalna na miejscu zdarzenia, zebrane tam przedmioty, wyniki badań i analiza zebranego materiału nie daje podstaw, by wątpić w zawarte w dokumentach wyniki i wnioski śledztwa OBWE
"Wizja lokalna na miejscu zdarzenia, zebrane tam przedmioty, wyniki badań i analiza zebranego materiału nie daje podstaw, by wątpić w zawarte w dokumentach wyniki i wnioski śledztwa" - głosi oświadczenie OBWE, cytowane przez Radio Swaboda.
Komunikat dodaje: "Zeznania ustne włączone do materiałów sprawy - w tym krewnych, przyjaciół i kolegów (dziennikarza) - nie przyniosły żadnych dodatkowych faktów ani dowodów. Zdaniem ekspertów, wyniki sekcji zwłok i dowody zebrane na miejscu zdarzenia wyraźnie świadczą o tym, że przyczyną śmierci było samobójstwo przez powieszenie".
Jednocześnie eksperci "wskazali na niektóre kierunki ewentualnej dalszej analizy technicznej, które władze białoruskie mogłyby wziąć pod uwagę".
"Prawdziwe śledztwo"
Aleh Biabienin był twórcą opozycyjnego portalu internetowego Karta-97. 3 września znaleziono go powieszonego na jego daczy pod Mińskiem. Dziennikarz był współpracownikiem jednego z opozycyjnych kandydatów w wyborach prezydenckich Andreja Sannikaua.
Sannikau powiedział w środę, komentując komunikat OBWE, że eksperci "zgodzili się z tym, co było w papierach" i że będzie nalegał na prowadzenie "prawdziwego śledztwa".
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl