Obchody 20. rocznicy zamachów na World Trade Center. Uczczono pamięć ofiar

Źródło:
PAP, Reuters, TVN24

Podczas obchodów 20. rocznicy zamachów 11 września w Stanach Zjednoczonych uczczono pamięć niemal trzech tysięcy ofiar. Uroczystości odbywały się w trzech miejscach zamachów: Nowym Jorku, Shanksville w Pensylwanii oraz Arlington w Wirginii. Brał w nich udział między innymi prezydent Joe Biden. Wiceprezydent USA Kamala Harris stwierdziła podczas obchodów w Shanksville, że zamachy 11 września pokazały, że "jedność jest możliwa" i konieczna dla pomyślności Ameryki i jej roli w świecie.

W sobotę mija 20. rocznica zamachów, dokonanych przez terrorystów z al-Kaidy w Stanach Zjednoczonych. Zginęło w nich łącznie 2996 osób. Znaleźli się wśród nich także Polacy: Anna De Bin (z domu Pietkiewicz), Maria Jakubiak, Dorota Kopiczko, Jan Maciejewski, Łukasz Milewski oraz syn znanego kolarza Norbert Szurkowski.

Po uprowadzeniu czterech samolotów pasażerskich porywacze uderzyli w bliźniacze wieże World Trade Center oraz w gmach Pentagonu. Planowany czwarty atak udaremnili walczący z terrorystami pasażerowie. Maszyna rozbiła się w pobliżu Shanksville, w Pensylwanii.

ZOBACZ RELACJĘ Z OBCHODÓW 20. ROCZNICY ZAMACHÓW NA WORLD TRADE CENTER

Sobotnie przedpołudniowe uroczystości odbywały się w trzech miejscach zamachów: Nowym Jorku, Shanksville w Pensylwanii oraz Arlington w Wirginii, gdzie trzeci samolot uderzył w Pentagon.

Minuta ciszy dla ofiar ataków

W Nowym Jorku na uroczystościach obecny był między innymi prezydent USA Joe Biden z żoną Jill oraz byli prezydenci Barack Obama i Bill Clinton. O godzinie 8.46 (14.46 w Polsce) uczczono pamięć ofiar minutą ciszy. O tej godzinie 11 września 2001 roku samolot American Airlines - lot 11 - uderzył w północną wieżę World Trade Center.

Krewni ofiar ataku na World Trade Center rozpoczęli odczytywanie pełnej listy nazwisk. Amerykański piosenkarz Bruce Springsteen wykonał utwór "I'll see you in my dreams".

Były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani o zamachach na WTCTVN24

Rudy Giuliani, ówczesny burmistrz Nowego Jorku, w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną mówił, że "przyjście tutaj jest dla niego zawsze bardzo trudne". - Prawdę mówiąc, unikam tego miejsca. Nawet jadąc do Waszyngtonu czy New Jersey, często wybieram inną, okrężną trasę – dodał.

- To budzi po prostu zbyt wiele wspomnień. Zbyt wiele myśli wraca w mojej głowie. Ktoś skaczący z okna, ktoś ginący na moich oczach, to że sam byłem uwięziony w budynku przez 20 minut. Wtedy staram się skoncentrować na bohaterstwie, jakie wtedy mogliśmy obserwować. Strażacy i policjanci uratowali tak wielu ludzi. Zginęłyby tysiące osób więcej, gdyby nie perfekcyjnie przeprowadzona akcja ratunkowa – mówił.

Amerykański prezydent Joe Biden po opuszczeniu strefy zero udał się na uroczystości w Shanksville.

Uroczystości rocznicowe zamachów na WTC. Relacja korespondenta "Faktów" TVNTVN24

Bush: 40 osób, głównie obcych sobie ludzi, zmieniło kurs historii

Były prezydent George W. Bush, który przemawiał w Shanksville podczas ceremonii upamiętniającej 40 pasażerów i członków załogi lotu United Airlines 93 mówił, że "nie ma wielu kulturowych punktów wspólnych między używającymi przemocy ekstremistami z zagranicy i z kraju". - Ale w swojej pogardzie dla pluralizmu, lekceważeniu ludzkiego życia i determinacji, by zbezcześcić nasze narodowe symbole, są oni dziećmi tego samego plugawego ducha - dodał. - Naszym nieustającym obowiązkiem jest sprzeciwianie się im - podkreślił.

- 40 osób, głównie obcych sobie ludzi, zmieniło kurs historii. (...) Modlili się, zagłosowali i uderzyli. Choć wszyscy zginęli (...) wygrali pierwszą bitwę wojny z terroryzmem - powiedział szef stowarzyszenia rodzin ofiar katastrofy Gordon Felt, brat jednego z pasażerów.

- Cele tego zamachu stały się narzędziem ratunku - powiedział z kolei Bush.

Były prezydent przyznał, że zamachy 11 września na zawsze zmieniły życie Amerykanów, a trwające do dziś środki bezpieczeństwa wskazują na to, że zagrożenie nie minęło, ale rozszerzyło się także na sferę krajową ze względu na rodzimych ekstremistów.

Kamala Harris: jedność w Ameryce jest możliwa

Wiceprezydent USA Kamala Harris stwierdziła, że zamachy 11 września pokazały, że "jedność w Ameryce jest możliwa" i konieczna dla pomyślności Ameryki i jej roli w świecie.

- Jednocześnie zobaczyliśmy, jak strach może być używany do siania podziałów w naszym narodzie. Sikhijscy i muzułmańscy Amerykanie byli celem ataków z powodu swojego wyglądu i sposobu modlitwy. Ale widzieliśmy też, jak wielu Amerykanów (...) stanęło w solidarności ze wszystkimi, także tymi którzy doświadczyli przemocy i dyskryminacji - powiedziała polityk. - 40 pasażerów i członków załogi lotu 93 nie znali się, byli różnymi ludźmi z różnych miejsc (...) ale ta czterdziestka działała w jedności, by uratować swoje życie i życie niezliczonych ludzi w stolicy naszego kraju - dodała.

Gen. Milley: zamykamy straszny rozdział naszej historii

Gen. Mark Milley, szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów i najwyższy rangą amerykański wojskowy stwierdził podczas uroczystości pod Pentagonem, że wraz z zakończeniem wojny w Afganistanie Ameryka zakończyła "straszny rozdział" historii po 11 września 2001. Dodał, że dla wielu uczestniczących w tych wydarzeniach jest to czas "sprzecznych emocji".

- Ból i gniew, smutek i żal, połączony z dumą i determinacją (...) Jednej rzeczy jestem jednak pewny: dla wszystkich żołnierzy, marines, marynarzy, lotników, dla wszystkich oficerów CIA, dla wszystkich agentów FBI, policjantów i strażaków: spełniliście swój obowiązek, wasza służba miała znaczenie, wasze poświęcenie nie poszło na marne - zapewnił generał.

Milley stwierdził, że 184 osoby, które zginęły 11 września pod Pentagonem, zginęły z powodu tego, co reprezentowali i kim byli.

- To miało zakłócić nasz sposób życia i ideę Ameryk, prostą ideę, że wszyscy z nas, niezależnie od koloru skóry, niezależnie od tego, czy jesteś katolikiem, czy protestantem, muzułmaninem czy żydem (...) zostaliśmy stworzeni równi, że wznosimy się i upadamy w oparciu o nasze zasługi, że mamy wolność słowa i wolność prasy - mówił Milley. - Nasi wrogowie zawsze nienawidzili tych idei i będą to robić: faszyści, naziści, al-Kaida, ISIS, talibowie, autokraci, dyktatorzy, wszelkiego rodzaju tyrani. Próbowali nas zniszczyć, podzielić i przestraszyć, ale im się to nie udało. Żaden terrorysta nie może zniszczyć tej idei - dodał generał.

Przemawiający po nim szef Pentagonu Lloyd Austin również porównał odpowiedź Ameryki na ataki terrorystów z reakcją USA w udzielonej faszyzmowi w czasie II wojny światowej. Stwierdził, że Ameryka nie może obronić swoich idei bez zapewnienia bezpieczeństwa.

Podczas ceremonii w Arlington pod Waszyngtonem wymieniono nazwiska wszystkich 184 ofiar zamachu, pracowników Pentagonu oraz pasażerów i załogę lotu American Airlines 77 z Waszyngtonu do Los Angeles. W sobotnie popołudnie miejsce zamachu ma odwiedzić również Biden.

Autorka/Autor:js/dap

Źródło: PAP, Reuters, TVN24