Amerykanie wyszli na ulice Waszyngtonu w 7. rocznicę inwazji na Irak. Protestowali w ten sposób przeciwko polityce USA. Manifestantów było kilka tysięcy, nieśli kartonowe trumny i wizerunki Obamy przedstawiające go jako Osamę Bin Ladena. Jak podaje AP, aresztowano 7 osób.
Protestujący wystartowali z parku Lafayette'a położonym na północ od Białego Domu. Po drodze do centrum zatrzymywali się m.in. pod siedzibą koncernu naftowego Halliburton oraz przed biurami dziennika "Washington Post". Marsz odbywał się pod dyskretnym nadzorem policji.
"Aresztujcie tego zbrodniarza"
Nie obeszło się jednak bez incydentów - aresztowano 7 osób, w tym działaczkę Cindy Shhenan. Jest ona jednym z przywódców ruchu antywojennego - w 2004 roku straciła w Iraku 21-letniego syna. Na waszyngtońskim wiecu miała skandować w stronę Obamy "aresztujcie tego zbrodniarza wojennego".
Manifestanci nieśli transparenty z hasłem: "Pieniędzy na pracę i edukację, nie na wojnę i okupację" oraz żądaniami zaprzestania ataków samolotów bezzałogowych. Hołd dla ofiar wyrażały kartony w kształcie trumien, okryte flagami irackimi i afgańskimi. Były też portrety Obamy przerobione na twarze Osamy Bin Ladena i "czarnego" charakteru z filmów o Batmanie - Jokera.
Tysiące na wiecach i w trumnach
Na wiec nie przyszło tyle osób, co w poprzednich latach. W 2006 i 2007 roku uczestniczyły w nim dziesiątki tysięcy ludzi. W Nowym Jorku odbył się w sobotę podobny wiec, na który przybyło tylko kilkudziesięciu demonstrantów.
Według niezależnego portalu internetowego icasualties.org, dotąd w iraku zginęło 4385 amerykańskich żołnierzy.
Źródło: PAP, AP, tvn24.pl