W japońskiej bazie morskiej Jokohama do służby przyjęto nowy wielki okręt - niszczyciel śmigłowcowy Kaga. To druga jednostka typu Izumo i razem z bliźniakiem są największymi zbudowanymi w Japonii po II wojnie światowej. Okręt dostał historyczną nazwę. Niegdyś nosił ją lotniskowiec, który brał udział w szeregu ważnych akcji w wojnie na Pacyfiku.
Okręt został przekazany flocie (formalnie Morskie Siły Samoobrony) w środę w jokohamskiej stoczni, gdzie był wykańczany przez ostatnie dwa lata. Na uroczystości pojawił się między innymi wiceminister obrony Takayuki Kobayashi, którego przemówienie nie pozostawiło wątpliwości, kto jest największym zagrożeniem dla współczesnego okrętu Kaga. - Chiny starają się dokonać zmian na Morzu Południowochińskim przy pomocy budowy baz i wywierania presji. Powodują przy tym zaniepokojenie społeczności międzynarodowej sytuacją bezpieczeństwa - stwierdził polityk.
Długa na 248 metrów jednostka od razu po uroczystości odpłynęła do swojego nowego portu macierzystego w Kure.
Celowe ograniczenie siły
Kaga jest formalnie "niszczycielem śmigłowcowym". Jej zadaniem ma być zwalczanie okrętów podwodnych przy pomocy kilkunastu przewożonych śmigłowców. Japończycy jako jedyni budują takie duże okręty eskortowe, ponieważ jako państwo wyspiarskie są uzależnieni od transportu morskiego a główny rywal w regionie - Chiny, intensywnie rozbudowują swoją flotę podwodną.
W praktyce jednostkom typu Izumo niewiele jednak brakuje do małych lotniskowców. Teoretycznie po modyfikacjach mogłyby nimi zostać. Problem w tym, że japońska konstytucja, napisana po II wojnie światowej przez Amerykanów, zakłada daleko posunięty pacyfizm. Budowa lotniskowców, które z natury są bronią ofensywną, nie wchodzi w grę. Japończycy postanowili więc inwestować w nietypowe "niszczyciele śmigłowcowe", które choć są bardzo duże, to mają minimalne zdolności ofensywne.
Teoretycznie po przebudowie oba wielkie okręty mogłyby nadać się do bazowania nowych amerykańskich myśliwców F-35B. Dzięki temu Japonia zyskałaby dwa małe lotniskowce o znaczącej sile bojowej. Większej, niż może obecnie zaoferować jedyny chiński lotniskowiec Liaoning. Na razie Tokio nie ma jednak planów wykonania takiej przebudowy. Zamówiono myśliwce F-35, ale w wersji A, przeznaczonej do działania z normalnych lotnisk na lądzie. Pozwoli to jednak Japończykom zapoznać się z nimi i zbudować niezbędną infrastrukturę, dzięki czemu późniejsze ewentualne zamówienie maszyn w wersji B będzie szybsze i tańsze.
Nowe wcielenie
Budowa pary największych jednostek bojowych od czasów II wojny światowej jest zgodna z kursem polityki obecnego japońskiego rządu premiera Shinzo Abe, który stara się osłabić pacyfistyczną postawę Japonii i podjąć bardziej zdecydowany kurs w polityce zagranicznej. Dążenie do zmian motywuje głównie rosnącym zagrożeniem ze strony Chin, które gwałtownie modernizują swoje siły zbrojne i są coraz bardziej ekspansywne w regionie. Oba azjatyckie mocarstwa spierają się bezpośrednio między innymi o łańcuch bezludnych wysepek Senkaku.
W ramach opierania się ekspansywnej polityce Chin Tokio zadecydowało o wysłaniu bliźniaka Kagi, Izumo, na trzymiesięczny rejs po wodach Azji Południowo-Wschodniej. Formalnie to ćwiczenia i okazja do kurtuazyjnych wizyt w portach szeregu państw regionu. W praktyce to niespotykana od II wojny światowej japońska demonstracja siły. Dotychczas Morskie Siły Samoobrony nie przeprowadzały takich operacji.
Ciekawa jest też sama nazwa nowego okrętu. Kaga to prowincja Japonii, która użyczyła swojej nazwy jednemu z największych oraz najgroźniejszych okrętów Cesarstwa Japonii. Lotniskowiec Kaga uczestniczył między innymi w ataku na Pearl Harbor, który był przyczyną formalnego przystąpienia USA do II wojny światowej. Został zatopiony niemal rok później przez Amerykanów podczas bitwy o Midway. Po kilku celnych trafieniach bombami stanął w ogniu i wypalił się. Ponieważ nie było szans na jego uratowanie, Japończycy sami dobili go torpedami.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) | Yamada Taro