W czwartek mija 40 lat od zakończenia wojny w Wietnamie. W trwającym prawie 20 lat konflikcie zakończonym zwycięstwem komunistycznej północy i późniejszym zjednoczeniem kraju zginęły prawie 3 mln Wietnamczyków i prawie 60 tys. amerykańskich żołnierzy. W czwartek z tej okazji odbyła się parada wojskowa w centrum miasta Ho Chi Minh, czyli byłego Sajgonu.
30 kwietnia 1975 r. czołgi wietnamskich komunistów staranowały ogrodzenie pałacu prezydenckiego w Sajgonie i ogłosiły zwycięstwo w wojnie trwającej od 1955 roku.
Upadek stolicy Wietnamu Południowego poprzedziła wielka ewakuacja Amerykanów z tego miasta. Do historii przeszły zdjęcia pokazujące helikoptery lądujące na ulicach i dachach amerykańskich placówek dyplomatycznych i wojskowych oraz wsiadających do nich pracowników, m.in. agentów CIA.
"Barbarzyńskie zbrodnie" USA
Obchody 40. rocznicy zwycięstwa w wojnie wyzwoleńczej, jak nazywają ją Wietnamczycy, uświetniła parada wojskowa. W swoim przemówieniu premier kraju Nguyen Tan Dung wspomniał "niezliczone barbarzyńskie zbrodnie" wojsk USA.
W czwartek w Ho Chi Minh wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, aby defiladę mogli przyjąć dygnitarze komunistycznego reżimu, którzy przyjechali na obchody z Hanoi. Na czerwonych transparentach widniało hasło: "Niech żyje pełna chwały Partia Wietnamu". Na jednym z czołgów umieszczono ogromny portret Ho Chi Minha, ojca wietnamskiej niepodległości. Uroczystości były na żywo transmitowane przez telewizję, a występujący tam weterani nie kryli dumy z udziału w walkach przeciwko amerykańskiemu wrogowi.
W uroczystościach i defiladzie nie uczestniczył żaden przedstawiciel USA, ale amerykański ambasador wziął nieco później udział w niewielkiej uroczystości w konsulacie wraz ze stowarzyszeniem weteranów.
Tam pojawiła się niewielka grupa byłych marines, którzy pomagali przy pospiesznej ewakuacji Amerykanów z Sajgonu. Specjalną tablicą upamiętnili dwóch towarzyszy broni, uznawanych za ostatnich amerykańskich wojskowych zabitych w czasie tego konfliktu - kaprala Charlesa McMahona i starszego kaprala Darwina Judge'a, którzy zginęli 29 kwietnia 1975 roku, gdy w ich posterunek niedaleko lotniska trafiła rakieta.
Krwawa wojna i piekło Amerykanów
Wojna w Wietnamie rozpoczęła się tuż po zakończeniu I wojny indochińskiej, w której wspierani przez ZSRR i Chiny Wietnamczycy z północy walczyli o wyzwolenie kraju spod władzy francuskich kolonizatorów.
Francuzom w latach wojny (1948-54) udało się stworzyć na południu drugie państwo wietnamskie i późniejsza wojna w Wietnamie stała się największym globalnym konfliktem zbrojnym po zakończeniu II wojny światowej. Starły się w niej pośrednio kraje bloku wschodniego i państw zachodnich, na czele z USA.
Amerykanie zaczęli zwiększać swoją obecność wojskową w na Półwyspie Indochińskim na początku lat 60., w czasie, w którym Francuzi postanowili o stopniowym wycofaniu swoich sił z byłej kolonii.
Najbardziej krwawy okres wojny, połączony z przybyciem setek tysięcy amerykańskich żołnierzy do tego regionu Azji, przypadał na lata 1965-1970. Amerykanom - mimo olbrzymiej przewagi technicznej i tysięcy nalotów, które kosztowały życie setek tysięcy ludzi - nie udało się pokonać oddziałów Wietkongu prowadzących wojnę partyzancką.
Wojska Wietnamu Północnego pod dowództwem Ho Chi Minha po ośmiu latach ciężkich walk, w końcu 1973 r. - po zakończeniu misji wojskowej USA w Wietnamie - stopniowo podbiły kolejne tereny na południu kraju, aż w końcu, 30 kwietnia 1975 r., zajęły stolicę Południa - Sajgon, zmieniając jego nazwę na cześć zmarłego w 1969 r. dowódcy i premiera komunistycznej Północy.
Amerykanie w ostatnich dwóch latach konfliktu wciąż inwestowali w armię południa i zarządzili ewakuację swoich obywateli z Sajgonu w ostatnich dniach przed jego zdobyciem.
W Wietnamie zginęło według różnych szacunków od 2,5 do 3 mln cywilów i żołnierzy obu armii wietnamskich, a także 58220 amerykańskich żołnierzy.
Autor: adso\mtom / Źródło: BBC, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org