Komentując skład nowego polskiego rządu premier Ewy Kopacz, niemieckie media poświęcają najwięcej uwagi zmianie na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Zdaniem komentatorów, większy wpływ na politykę Warszawy uzyska teraz prezydent Bronisław Komorowski.
Desygnowana na stanowisko premiera Ewa Kopacz chce przetrwać ostatni roku kadencji z nową ekipą - pisze "Sueddeutsche Zeitung". Przedstawiając skład nowego rządu, Kopacz "wzbudziła zdumienie" zwalniając ze stanowiska ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który ma objąć po niej urząd marszałka Sejmu - czytamy w największej niemieckiej gazecie opiniotwórczej.
Następcą Sikorskiego będzie Grzegorz Schetyna - przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych, który dał się poznać jako "przeciwnik kierownictwa partii" - wyjaśnia "SZ". Z rządu odejdzie dotychczasowy szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, który, podobnie jak Sikorski znalazł się pod presją ze względu na "wulgarne i politycznie bardzo kontrowersyjne wypowiedzi", nagrane nielegalnie w jednej z restauracji. "SZ" zwraca uwagę na zapowiedź nowej szefowej rządu, iż jej gabinet będzie prowadził "wyważoną politykę zagraniczną". W konflikcie na Ukrainie Warszawa będzie działać wspólnie z całą UE i nie zamierza forsować własnego stanowiska - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".
Pod dyktando partii?
W zamieszczonym osobnym portrecie Schetyny "SZ" zaznacza, że pochodzący z Opola polityk dotychczas nie zwrócił na siebie uwagi jako silny gracz na scenie międzynarodowej. Kopacz mogła się go obawiać jako rywala - pisze autor komentarza, tłumacząc, że powierzenie mu stanowiska szefa MSZ można interpretować jako próbę budowania mostów między różnymi frakcjami w PO. Za nominacją dla Schetyny kryje się chęć "zniechęcenia go od kandydowania na szefa PO po 1 grudnia", gdy Donald Tusk odejdzie do Brukseli.
Autor komentarza wyraża zdziwienie, że do zmiany na stanowisku ministra spraw zagranicznych dochodzi w trudnym okresie dla Polski, która musi intensywnie walczyć o swoje interesy oraz interesy sąsiada (Ukrainy).
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że czasy, gdy główną rolę w Polsce odgrywali działacze podziemnej "Solidarności" - "kibic piłkarski Donald Tusk i były reporter wojenny Radosław Sikorski" dobiegają końca. Ster przejmuje kobieta - pediatra i matka, która w czasach antykomunistycznej walki nie stała na barykadzie jak Tusk i nie robiła zdjęć podczas wojny w Afganistanie jak Sikorski, lecz "troszczyła się o ognisko domowe".
Katolik Komorowski i błyskotliwy Sikorski
Brak Sikorskiego w rządzie nie jest niespodzianką - uważa "FAZ". Powodem tej decyzji nie jest spór między Kopacz a Sikorskim, lecz raczej fakt, że prezydent Bronisław Komorowski nie chciał mieć go (Sikorskiego) w rządzie. "Jako stojący twardo na ziemi katolik Komorowski nie przepadał za skłonnością Sikorskiego do puent ani też do jego błyskotliwych występów" - pisze komentator. Jego zdaniem, Komorowski wykorzystał okazję do pozbycia się Sikorskiego poprzez powierzenie mu wyższego stanowiska.
"FAZ" uważa, że politykę zagraniczną Polski w przyszłości będzie raczej kształtował prezydent niż MSZ.
Oceniając nowego szefa dyplomacji, "FAZ" zaznacza, że jest osobą wpływową, która jednak "nigdy nie dominowała dyskusji o polityce zagranicznej".
Oponent w ministerstwie
Schetyna cieszył się przez wiele lat zaufaniem Tuska, lecz w 2009 roku ze względu na nigdy nie potwierdzone zarzuty korupcyjne zastał odsunięty, co spowodowało, że jego lojalność zmieniła się we wrogość - czytamy w "FAZ". Kopacz miała do wyboru przepędzić go lub włączyć do aparatu władzy. Wybrała to drugie rozwiązanie - stwierdza "FAZ".
Zdaniem "Berliner Zeitung", Kopacz powierzyła stanowisko ministra spraw zagranicznych swojemu najważniejszemu oponentowi. Wiele wskazuje na to, że to nie szefowa rządu, lecz prezydent Komorowski będzie wyznaczał główne kierunki polityki zagranicznej. Kopacz będzie raczej "socjalną twarzą" rządu - cytuje gazeta anonimowego polityka PO.
Autor: dln/kka/kwoj / Źródło: PAP